Capítulo 16


Violetta
     León nie odzywał się do mnie już dłuższy czas, ale ja nadal miałam nadzieję, że to wszystko da się naprawić; że nasza miłość nie jest skazana na dramatyczne zakończenie. Bardzo zależało mi na Leónie, ale z drugiej strony, nie mogłam przestać myśleć o Diego... O jego przepięknym głosie, pokaźnej posturze i przede wszystkim – jego szerokim uśmiechu. León bardzo często się uśmiechał, ale nie aż tak. Sama nie wiem... Może powinnam w końcu zapomnieć o Leónie, bo on tylko mnie krzywdzi?
     León, Ludmiła, Federico i Francesca wyjechali do Hiszpanii wczoraj, a ja pozostałam sama. Bez Ferro i mojego oddanego przyjaciela-Włocha, ten dom był zwyczajnie pusty. Na szczęście była przy mnie Angie, z którą jakimś cudem nie zanudziłam się na śmierć. Nie mam pojęcia, jak ja wcześniej żyłam bez moich przyjaciół. Dziwię się, że jeszcze nie umarłam z nudów.
     Lekcje w Stud!u były luźniejsze, niż wcześniej. Gregorio trochę się "uspokoił", a Angie była jeszcze sympatyczniejsza, niż kiedyś (nigdy nie sądziłam, że tak się da). Po lekcjach miałam już iść do domu, gdy zaczepił mnie Diego. Spojrzałam na niego z uśmiechem na ustach, jednak w oczach widać było tęsknotę. Tęsknotę za moimi najbliższymi.
     – Co jest? – zapytał, najwyraźniej bojąc się, że stało mi się coś poważniejszego.
     – Masz kontakt z Francescą, Federico, Ludmiłą, albo... Leónem? – odpowiedziałam pytaniem, choć najbardziej chodziło mi o kontakt do ostatniego osobnika. – Nie odbierają, nie wiem co się dzieje.
     – Skoro żaden z nich nie odbiera, to pewnie znaczy, że mają próby, czy coś – zaproponował, wzdychając cicho. – Ale wydaje mi się to dziwne, bo ode mnie León odbiera po jednym sygnale. Wiesz, ostatnio bardzo się zaprzyjaźniliśmy. Myślę, że mogę go nazwać moim przyjacielem. 
     León i Diego? Przyjaciółmi? O rany, nie.
     – A wiesz, czemu Francesca nie odbiera? – zapytałam, chcąc zmienić trochę temat. Przecież nie mogłam go poprosić, by pozdrowił ode mnie Leóna. To byłoby kompletnie nie na miejscu.
     – Z nią też jest coś dziwnego. Słyszałem od Marco, że codziennie do niego dzwoni o mu wszystko opowiada. Myślę, że po prostu ma czas tylko na jedną rozmowę dziennie, a z tobą niedługo się skontaktuje – próbował mnie pocieszyć, gdy zobaczył moją minę. Nie, nie o to chodziło. Oni mnie po prostu olewali! Pewnie León naopowiadał Francesce różnych niemiłych rzeczy o mnie, i teraz Fran chciała zerwać ze mną kontakt. Przez jeden, głupi błąd, straciłam prawie wszystkich.
     – A Fede i Ludmiła? Wiesz, co się z nimi dzieje?
     – O nich to nie musisz się martwić. León mówił, że całymi dniami ćwiczą swój układ, by dobrze wypaść w Hiszpanii. Z pewnością cię nie olewają – zapewnił mnie, jakby czytał mi w myślach. Odetchnęłam z ulgą. Cieszyłam się, że mój przyjaciel i wróg były wróg nie żywią do mnie urazy, tak samo, jak Francesca, czy León.
     – A... Nadal coś czujesz do mnie? – zapytałam cicho. Byłam ciekawa, czy miałam u niego jakieś szanse, bo z tego co widziałam, powoli, ale zaczął się zakochiwać w Francesce.
     – Tak... Trochę... – speszył się lekko. – Ale spokojnie, już mi przechodzi. Niedługo zapomnę, że cokolwiek do ciebie czułem – zapewnił mnie z uśmiechem na twarzy.
     – Nikt nie każe ci tego zapominać, Diego – powiedziałam, prawie szeptem. Spojrzał na mnie zdziwionym wzrokiem, a ja westchnęłam cicho. – Miałam z tobą porozmawiać na ten temat już jakiś czas temu, ale gdy zobaczyłam, jak patrzysz się na Francescę... Po prostu nie potrafiłam... Zakochałam się w tobie, Diego. Powiedz mi, mam... Mam u ciebie jakieś szanse?
     – Nie masz żadnych skrupułów? Niczego cię to nie nauczyło? Bardzo mnie zraniłaś. Najpierw kłamałaś, bo ja naprawdę myślałem, że się we mnie zakochałaś. Później, powyzywałaś mnie i dałaś mi do zrozumienia, że nie mam u ciebie żadnych szans, a teraz przychodzisz sobie i tak po prostu pytasz, czy nadal coś do ciebie czuję? To mnie boli, zresztą, nie tylko mnie. Nie zbliżaj się do mnie – zakończył temat, zbywając mnie w sposób dosyć bolesny. Poprawka: straciłam wszystkich. Została mi tylko Camila, ale może i ona przeszła już na tamtą stronę?



https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgqkH1u9cfjx7xoBPgAAnRSl0b85qdXIG6RhnZsBo3afnMWpKKGpjgPiR_QexEMJ73aIh00Caej0J0B9FogjY55V63GyHlND-NScu7USAOGOJfNR0C_KHdOerPiird2NRoUPTOeiNSp6LM/s1600/loveandpeace012+copy+copy+copy+copy.png


Francesca
     Hiszpania jest naprawdę pięknym krajem, pełnym niebywałych zabytków, które od razu przypadły mi do gustu. Co prawda, nie zdążyłam jeszcze wiele zwiedzić, ze względu na natłok prób i innych obowiązków (swoją drogą, Federico i Ludmiła ćwiczą całymi dniami!), ale mam nadzieję, że niedługo uda mi się to nadrobić. Wydaje mi się, że reszta z nas – Federico, León i Ludmiła – wcale nie interesują się Madrytem i ogólnie krajem. Według mnie to bardzo źle! Powinniśmy poszerzać naszą wiedzę o świecie, o geografii... Co ja gadam. Nigdy nie lubiłam geografii, a oglądanie zabytków to w ogóle nie jest geografia, ale to szczegół. Chodzi o to, że powinniśmy zwiedzić Hiszpanię i dowiedzieć się o niej parę ciekawostek, ale chyba tylko ja z naszej czwórki jestem takiego zdania.
     W czasie pobytu w Madrycie, bardzo związałam się z Marco. Trzeba przyznać, że rozmawialiśmy jedynie przez telefon, ale to i tak duży krok w przód w naszej przyjaźni, bo wcześniej dość mało rozmawialiśmy, przynajmniej nie tyle, byśmy mogli nazwać się przyjaciółmi, lub coś w ten deseń. Tavelli przysyłał mi codziennie bukiet kwiatów, a Ludmiła nie mogła znieść tego, że z naszego wspólnego pokoju w hotelu, powstaje jakaś darmowa kwiaciarnia, ale i tak zachowała jeden bukiet dla siebie.
     Jeśli chodzi o Violettę, zdawałam sobie sprawę, że wydzwaniała do mnie, jak szalona, ale specjalnie od niej nie odbierałam. Dopiero niedawno pojęłam (nie przez Leóna, bo on nawet nie chciał wspominać o Violetcie na naszym wyjeździe), że ona mnie zraniła, i tak naprawdę wybaczyłam jej tylko dlatego, żeby mieć spokój. Ale uzmysłowiłam sobie, że nie mam zamiaru przyjaźnić się z osobą, która mnie tak bardzo zraniła. Kto wie, może zamierza zrobić to jeszcze raz? W końcu jednak nie wytrzymałam. Wydzwaniała do mnie na telefon, i na skype, więc  w końcu odebrałam połączenie. Na komputerze zobaczyłam jej przygnębioną minę.
     Francesca, wreszcie odebrałaś! Co się z tobą dzieje? Dlaczego nie odbierasz? Martwiłam się o ciebie... – powiedziała smutna, a ja westchnęłam cicho. Przecież ona tylko pragnęła mnie omamić! Jednak nie mogłam się jej dać. Nigdy taka nie byłam, ale w tym przypadku byłam zmuszona być niemiła i oschła w stosunku do mojej byłej przyjaciółki.
     – Dzwonisz, by dowiedzieć się, w kim się zakochałam znowu, by go pocałować? Na marne. Nie jesteś dla mnie nikim na tyle ważnym, bym ci o tym powiedziała – odpowiedziałam, zerkając na zdziwioną twarz szatynki. 
     – Co? Francesca, o czym ty w ogóle mówisz? León ci nagadał znowu, prawda? Przecież mi wybaczyłaś...
     – Pomyliłam się. I wiesz co? Ty właśnie taka jesteś. Gdy coś ci nie pasuje, zawsze zwalasz minę na kogoś innego. I nie, León nic mi nie mówił. Na wyjeździe nawet nie chciał o tobie wspominać. Zresztą, nie dziwię się mu. – Próbowałam zachować spokojny ton, choć w środku gotowało się we mnie i chciało mi się płakać jednocześnie. Nie wiedziałam co począć, więc jak najszybciej chciałam zakończyć tą rozmowę.
     – Francesca, ale...
     – Nie dzwoń już do mnie. Nie chcę cię znać, rozumiesz? Zniszczyłaś mi życie. Pierwszy raz się zakochałam, ale nie, oczywiście panienka Violetta musiała to zniszczyć, choć miała u boku już dwóch adoratorów – rzekłam, z nutą sarkazmu w głosie. Widziałam, że dziewczyna poczuła się urażona moimi słowami. I dobrze! Tak właśnie powinna się czuć. Tak samo jak ja, wtedy, kiedy zobaczyłam, że chciała pocałować Diego. – Mam nadzieję, że znajdziesz sobie kogoś. O, przepraszam. Pewnie już sobie kogoś znalazłaś na miejsce Leóna. Pamiętasz? Kiedy pokłóciłaś się z Leónem, jeszcze tego samego dnia chciałaś poderwać Diego. I teraz możesz go sobie poderwać. Nie dzwoń do mnie, ani do Leóna. 
     – Jesteście razem? – spytała, zupełnie olewając resztę mojego przemówienia.
     – Nagle cię interesuje nasze życie? Żegnam – powiedziałam, po czym się rozłączyłam. Po chwili wyłączyłam również komputer. Wystarczy mi atrakcji na dzisiaj.



https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgqkH1u9cfjx7xoBPgAAnRSl0b85qdXIG6RhnZsBo3afnMWpKKGpjgPiR_QexEMJ73aIh00Caej0J0B9FogjY55V63GyHlND-NScu7USAOGOJfNR0C_KHdOerPiird2NRoUPTOeiNSp6LM/s1600/loveandpeace012+copy+copy+copy+copy.png

Ludmiła
     Po długim, samotnym spacerze po Madrycie, byłam już trochę (choć to za mało powiedziane) zmęczona, więc postanowiłam wrócić do hotelu, by odpocząć. Weszłam do swojego naszego wspólnego z Francescą pokoju, zastając zapłakaną Włoszkę. Westchnęłam cicho, po czym zamknęłam za sobą drzwi i usiadłam obok dziewczyny.
     – Czemu płaczesz? – zapytałam wprost. Nigdy nie lubiłam owijać w bawełnę. Po chwili zajrzałam do swojej torebki i wyjmując chusteczkę higieniczną, podałam ją Cauviglii.
     – Violetta dzwoniła – odpowiedziała krótko, i tak naprawdę, więcej nie musiałam wiedzieć. Wystarczyło mi to. A ja musiałam z nią mieszkać! Tak mnie to denerwowało; ta myśl, że niedługo będę zmuszona wrócić do tego domu.
     – Chodź do chłopaków, podobno nas zapraszają. Nie płacz już, nie warto – pocieszyłam ją, przynajmniej próbowałam. Nigdy nie byłam w tym dobra. Nigdy nie umiałam pocieszać. Może to dlatego, że sama nigdy nie byłam przez nikogo – prócz taty – pocieszana. Francesca przystała na moją propozycję i już pół godziny później (musiałyśmy się w końcu jakoś ładnie ubrać) już byłyśmy w pokoju Leóna i Federico.
     – Rozgośćcie się, ja zaraz wrócę – poinformował nas, choć tak naprawdę poszedł tylko krok w stronę drzwi, bo pokój był nie za duży. Wyjął telefon, a to, co mówił, było słyszalne doskonale dla wszystkich. – Dzień dobry, tu León Verdas. Jestem aktualnie na wyjeździe, więc będę mógł przyjechać dopiero za kilka dni. Hm... Myślę, że w poniedziałek będę gotowy do pracy. Tak? W porządku. Więc będę w poniedziałek. Miłego wieczoru.
     Po czym się rozłączył.
     – Kto to? – spytała Francesca, która jak zwykle była bardzo ciekawa świata.
     – Załatwiłem sobie miejsce na motocrossie. Już od poniedziałku, będę mógł jeździć na motorze w argentyńskim klubie.

 https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgqkH1u9cfjx7xoBPgAAnRSl0b85qdXIG6RhnZsBo3afnMWpKKGpjgPiR_QexEMJ73aIh00Caej0J0B9FogjY55V63GyHlND-NScu7USAOGOJfNR0C_KHdOerPiird2NRoUPTOeiNSp6LM/s1600/loveandpeace012+copy+copy+copy+copy.png

Od autorki: Cieszcie się, bo kolejny rozdział będzie jakiś dwa razy krótszy:) Koniec Dieletty :( Napiszcie, czy cieszycie się, czy nie. Dobra, a teraz fascynacja Karoli...
JADĘ NA VIOLETTA LIVE!! TAK, TAK, TAK!!! Wiem już o tym od dawna, ale nie miałam okazji, by się tym na blogu podzielić. Napiszcie mi, czy też jedziecie. A może jedziecie na LodoLive? ;)

1 komentarz: