
Violetta
To wszystko działo się tak szybko... Najpierw nie mogłam wybrać pomiędzy Leónem, a Tomasem, jednak w końcu wybrałam Leóna. Potem wszystko się popsuło i pokłóciłam się z Leónem z powodu Ludmiły. A potem... Potem Diego wpadł mi w oko, co zepsuło mój związek z Leónem. Jestem taka głupia. Straciłam wszystkich; nawet Camila się mnie wyparła. Została mi jedynie Angie. I tata. Co mogę zrobić, by ponownie zdobyć zaufanie bliskich mi osób?
Pierwszą osobą, którą chciałam prosić o wybaczenie, była oczywiście Francesca. To ona była tutaj najbardziej pokrzywdzona przeze mnie i ten cały plan. Nadal nie rozumiem, co mi wtedy takiego przyszło do głowy. Czemu tak bardzo chciałam zranić moją najlepszą przyjaciółkę, która nigdy nie pozwoliłaby, by stała mi się jakakolwiek krzywda? A teraz... Teraz mnie nienawidzi.
Westchnęłam cicho, po raz kolejny nie słuchając wywodzeń Angie na temat pierwiastków. Zważywszy na to, że kobieta była bardzo sympatyczną osobą, na szczęście się na mnie za to nie obraziła. Spojrzała na mnie wzrokiem współczującej matki, którą chciałabym mieć. Ale niestety... Niestety nigdy nie będę jej miała.
– Chodzi o Leóna, Diego, czy o Francescę? – zapytała, zupełnie, jakby czytała mi w myślach. Dobrze wiedziała, że chodziło moichprzyjaciół byłych przyjaciół. Boję się, że już nigdy mi nie wybaczą, czego bym nie przeżyła.
– O wszystkich, Angie – wyznałam, załamując się w środku. Musiałam coś z tym zrobić, bo miałam okropne wyrzuty sumienia, które nie dawały mi spokoju. Nie dawały mi spać! – Francesca i Diego powiedzieli, że zniszczyłam im życie. León powiedział mi, że jestem okropną i bezduszną osobą, bo potraktowałam tak swoją przyjaciółkę. Camila stoi po ich stronie. Ludmiła nic nie mówiła, ale jestem pewna, że myśli tak samo. Co mam zrobić? Proszę, pomóż...
Miałam zachrypnięty głos, co moja ciotka z pewnością zauważyła. Pogłaskała mnie po ramieniu, po czym zamknęła swój zeszyt, gdzie miała zapisane swoje notatki, dotyczące mojej nauki.
– Błędów niestety nie da się cofnąć – uświadomiła mi, myśląc, co może jeszcze powiedzieć. – Ale można je naprawić. Musisz przypomnieć sobie, dlaczego się z nimi przyjaźniłaś i im to uświadomić. Wybacz, Violu, ale ja muszę już iść. Pablo ogłosił spotkanie z nauczycielami.
Uśmiechnęła się lekko, po czym musnęła mnie w policzek, trochę brudząc mnie swoim błyszczykiem, ale mi to nie przeszkadzało. Gdy wyszła, westchnęłam cicho. Musiałam wziąć się za siebie. Nie mogłam całymi dniami ślęczeć smutna, po prostu byłam zmuszona wziąć się w garść i ratować moją przyjaźń, która jest ważniejsza, niż cokolwiek innego.
Westchnęłam cicho, po raz kolejny nie słuchając wywodzeń Angie na temat pierwiastków. Zważywszy na to, że kobieta była bardzo sympatyczną osobą, na szczęście się na mnie za to nie obraziła. Spojrzała na mnie wzrokiem współczującej matki, którą chciałabym mieć. Ale niestety... Niestety nigdy nie będę jej miała.
– Chodzi o Leóna, Diego, czy o Francescę? – zapytała, zupełnie, jakby czytała mi w myślach. Dobrze wiedziała, że chodziło moich
– O wszystkich, Angie – wyznałam, załamując się w środku. Musiałam coś z tym zrobić, bo miałam okropne wyrzuty sumienia, które nie dawały mi spokoju. Nie dawały mi spać! – Francesca i Diego powiedzieli, że zniszczyłam im życie. León powiedział mi, że jestem okropną i bezduszną osobą, bo potraktowałam tak swoją przyjaciółkę. Camila stoi po ich stronie. Ludmiła nic nie mówiła, ale jestem pewna, że myśli tak samo. Co mam zrobić? Proszę, pomóż...
Miałam zachrypnięty głos, co moja ciotka z pewnością zauważyła. Pogłaskała mnie po ramieniu, po czym zamknęła swój zeszyt, gdzie miała zapisane swoje notatki, dotyczące mojej nauki.
– Błędów niestety nie da się cofnąć – uświadomiła mi, myśląc, co może jeszcze powiedzieć. – Ale można je naprawić. Musisz przypomnieć sobie, dlaczego się z nimi przyjaźniłaś i im to uświadomić. Wybacz, Violu, ale ja muszę już iść. Pablo ogłosił spotkanie z nauczycielami.
Uśmiechnęła się lekko, po czym musnęła mnie w policzek, trochę brudząc mnie swoim błyszczykiem, ale mi to nie przeszkadzało. Gdy wyszła, westchnęłam cicho. Musiałam wziąć się za siebie. Nie mogłam całymi dniami ślęczeć smutna, po prostu byłam zmuszona wziąć się w garść i ratować moją przyjaźń, która jest ważniejsza, niż cokolwiek innego.

Francesca
Powoli zaczynałam żałować, że tak się zachowałam w stosunku do Violetty. Nadal nie byłam pewna, czy dobrze postąpiłam. Pewnie dziewczyna teraz ma mętlik w głowie; w końcu najpierw jej wybaczyłam, a teraz... Rany, sama się w tym wszystkim pogubiłam! Postanowiłam porozmawiać z Leónem na temat jego byłej dziewczyny.
Zapukałam cicho do pokoju chłopaków, utrzymując melodię "Podemos". Bardzo lubiłam tą piosenkę, a najpiękniejsze w niej było to, że León i Violetta napisali ją razem.
– Wejdź, Francesca. – Usłyszałam głos Leóna. Kiedyś zastanawiałam się, czy jestem bardzo przewidywalna, a teraz mogę śmiało odpowiedzieć, że tak. Jak widać, jestem. Zgodnie z prośbą weszłam do pokoju. Nie było tam Federico, był tylko León, który siedział przy laptopie, a nos miał schowany za nim. – Coś się stało? Dziwnie wyglądasz.
– Chciałam tylko spytać, czy jesteś całkowicie pewien, co do tych motorów... I w ogóle... – oznajmiłam szczerze. Zawsze bałam się motorów, motocyklów i innych tego typu sprzętów. Może to dlatego, że jeden z bliskich mi kuzynów (mam bardzo dużą rodzinę) miał wypadek na motorze i... I odszedł.
– Oczywiście, że jestem. Gdyby było inaczej, nie pakowałbym się w to... Popatrz, klub dodał moje zdjęcie na motorze na Facebooka! – powiedział podekscytowany, pokazując mi owe zdjęcie. Próbowałam udać szczęśliwą, ale nie za bardzo mi to wychodziło. – Co się dzieje?
– Po prostu myślę, że tego nie przemyślałeś, ale ja nie będę ci się pchać z butami do twojego życia. Bylebyś uważał... – odpowiedziałam smutna, kierując się w stronę drzwi, gdy usłyszałam jego głos.
– Przecież nic mi się złego nie stanie, Francesca... – rzekł święcie przekonany swojej racji, a ja stanęłam na chwilę, by pomyśleć nad odpowiedzią. Finalnie jednak wyszłam, trzaskając za sobą drzwiami. Czy on naprawdę nie rozumie, że ja się o niego martwię?
– Przecież nic mi się złego nie stanie, Francesca... – rzekł święcie przekonany swojej racji, a ja stanęłam na chwilę, by pomyśleć nad odpowiedzią. Finalnie jednak wyszłam, trzaskając za sobą drzwiami. Czy on naprawdę nie rozumie, że ja się o niego martwię?

Ludmiła
– Nie mam ochoty na spacer, trudno ci to pojąć? – zapytałam podminowana, wzdychając głęboko. Denerwowali mnie ludzie, którzy za wszelką cenę chcieli osiągnąć cel, nie interesując się zdaniem innych. Włożyłam schłodzone wiatrem dłonie do dżinsowych spodni.
– Chciałem po prostu porozmawiać z tobą na osobności, bez Francesci, ani Leóna – odpowiedział z delikatnym uśmiechem, a ja spojrzałam na niego zdumiałym wzrokiem. – Chciałem cię spytać... Kim dla ciebie jestem?
– Partnerem do tańca, oczywiście – powiedziałam bez głębszych zastanowień.
– A prywatnie?
– Przyjacielem – rzekłam, po czym uśmiechnęłam się lekko. – Przyjacielem, którego nigdy nie miałam. Trudno zdobyć moje zaufanie.
– Zauważyłem – oznajmił, śmiejąc się cicho. – Ale... Dlaczego akurat ja?
– Co?
– Skoro trudno zdobyć twoje zaufanie, to dlaczego mi się to udało? – zapytał, a ja zbladłam. Sama nie wiem. Czy był w ogóle jakiś powód?
– Powinieneś sobie zadać to pytanie... Dobra, zbierajmy się już, bo zaraz będziemy tańczyć przed Madrytem, a trzeba jeszcze zrobić próbę – zakończyłam temat, uśmiechając się delikatnie. Federico pokiwał delikatnie głową, po czym musnął mój policzek.
Od autorki: Przepraszam za tak krótki rozdział, przepraszam, że tak późno go dodaję... W sumie, nie wiem, po co to piszę; dla kogo to piszę. Mam wrażenie, że tylko dla siebie. Nie chciałam tego pisać, ale niestety muszę...
Jeżeli pod tym postem pojawi się jeden-dwa komentarze, nie ma co liczyć na kolejny rozdział. Nie wypalam się - wręcz przeciwnie! Dopiero się rozkręcam, ale nie mam zamiaru pisać dla siebie.

Jeżeli pod tym postem pojawi się jeden-dwa komentarze, nie ma co liczyć na kolejny rozdział. Nie wypalam się - wręcz przeciwnie! Dopiero się rozkręcam, ale nie mam zamiaru pisać dla siebie.
Wspaniałe opowiadanie!!! Masz talent ! czekam na next :*
OdpowiedzUsuńJutro, wròcę.
OdpowiedzUsuńA jeśli nie, to przyjdź po mnie.
Udało mi się wrócić dość szybko(tak myślę). Co, jak co ale Ty zasługujesz na dobry i konstruktywny komentarz. Dlatego właśnie postaram się(ale nie obiecuję), taki napisać.
UsuńTwojego bloga obserwuje już bardzo dawno i wiem, że warto. Jeśli chodzi o ''Fioletowe'' opowiadania jestem bardzo wybredna. Nie czytam ich dużo. I też nigdy nie kryje się z tym, że nie za bardzo kręcą mnie opowiadania Leon V, prezes ogromnej firmy, bogaty, przystojny i wszystkie laski na niego lecą. A takich opowiadań jest teraz w cholerę. A ja poszukuję opowiadań, które mają duszę i są perełkami. Twoja historia jest właśnie taką malutką perełką, znalezioną na dnie morza. Historia z rozdziału na rozdział wciąga mnie coraz bardziej. Na temat stylu to ja się nie będę wypowiadała, bo nie powinnam, gdyż nie mistrzem w tej dziedzinie sama nie jestem. Ale najważniejsze jest to, że wiesz, co to są podstawowe zasady ortografii i interpunkcji :D Dlatego nie dziwię się, że odkąd odkryłam Twojego bloga, to wciąż go czytam i mam taki zamiar dalej. Mam nadzieję, że Ci to nie będzie przeszkadzało.
Jeśli chodzi o fabułę. Widzę połączenie dwóch pierwszych sezonów i to mi się też podoba.
I oczywiście to niezdecydowanie Fjoli. Wybacz, ale nigdy tej dziewczyny nie lubiłam i to się nie zmieni. Jak można być aż takim 'ideałem'' Nigdy nikt nie cierpi tylko ona. Tak mi jej szkoda, że aż wcale. Viola, teraz sama jest sobie winna. Dlatego, nie dziwię się, że wszyscy się od niej odwrócili. Zraniła wszystkich. Tak się nie zachowuje prawdziwa przyjaciółka i dziewczyna.. Co ona sobie wtedy w ogóle myślała? Bardzo się cieszę, że Leon i Cami się od niej odwrócili. Zasłużyła sobie na to. Ktoś jej wkońću powiedział prawdę. I nawet nie szkoda mi Leonetty. Bardziej szkoda mi Leona. Ale cóż Violki, nigdy nie pojmiesz. Ona zawsze była skomplikowanym tworem.
Leon i Motory. Co, jak co ale lubie to połączenie. Mam tylko nadzieję, że u Ciebie nie ucieka mnie by zapomnieć o V, tylko naprawdę to kocha i sprawia mu to ogromną radość. Miłość też bywa skomplikowana, a Leon też ma tendencję do ładowania się w skomplikowane miłości. Ale podobno miłości się nie wybiera. W sumie nie znam się.
Co do panny V. Może pora właśnie zabrać się za naprawianie swoich błędów? Bo to ona tutaj najwięcej zawiniła. Nikt inny tylko ona. A jak wspomniała A, błędów nie da się cofnąć, ale można je naprawić. Zastanawiam się kto najwcześniej zmięknie i wybaczy pannie V, jej wszystkie przewinienia i beznadziejne zachowania. Fran już chyba powoli mięknie. Ciekawe, jak długo potrwa to u Leona? Bo co do serialowego, to ja może się nie wypowiem...
Mogę wspomnieć coś jeszcze?
Rozumiem Cię, że chciałabyś mieć więcej komentarzy. Ale Słoneczko, jeśli pisanie sprawia Ci radość, jeśli naprawdę to kochasz, to pisz bez względu na ilość. Jak to mówią liczy się jakość, a nie ilość. Tak, zasługujesz na o wiele więcej komentarzy, to nie ulega wątpliwość, ale...(napisałabym coś, ale się chyba powstrzymam).
Proszę Cię pisz dalej, bo widzę, że masz do tego smykałkę. Talent i wiele jeszcze innych rzeczy. Mam nadzieję, że będzie to dostrzegało coraz więcej osób.
Pozdrawiam Cię cieplutko.
Czekam na kolejny.
C. <3
Cudowny rozdział<3 tylko pisze więcej o fede i lu bo ich historia jest bardzo ciekawa. Kocham ich :D Ale niech Lu zbyt długo nie zbywa Federa, widać że on chce czegoś więcej. Głównie skupiam się na ich wątku w opowiadaniach bo mam dość czytania o słodkiej, idealnej Violce. Niech się weźnie w garść i spojrzy na swoje błędy! Fajnie, że w twoim opku ona wcale nie jest taka idealna i też potrafi ranić innych(i chce tego) jak wtedy przy akcji ze zranieniem Fran. Piszesz świetnie a co do tej małej ilości komentarzy to może powinnaś się bardziej reklamować na innych blogach? Zbytnio się na tym nie znam bo swojego nie prowadzę ale moim zdaniem to powinno pomóc <3 czekam na następny rozdział i mam nadzieje, że didasz go w terminie :D
OdpowiedzUsuń~Czytelniczka