
Violetta
Bardzo się cieszyłam, że León nie obraził się na mnie za ostatni incydent. W głębi siebie byłam na siebie zła. Mam już siedemnaście lat i czuję, że to wstyd, by siedemnastolatka się jeszcze nie całowała, a na dodatek: bała się to zrobić. Ale co ja mogę? Zależy mi na Leónie i naprawdę bardzo chciałabym zrobić to z nim, ale zwyczajnie się boję. Do tego, chciałabym o tym wszystkim porozmawiać z moimi przyjaciółkami, ale co, jak mnie wyśmieją? One na pewno już się kiedyś całowały, z pewnością. Tylko ja jestem takim nieudacznikiem i wszystkiego się boję. Violetta to tchórz!
Postanowiłam jednak, że pierwszą osobą, jaką o tym wszystkim poinformuję, będzie tata. No, dobra, może nie o nieudanej próbie pocałunku (to dla niego będzie za dużo), ale o tym, że oficjalnie jestem w związku z Leónem Verdasem. Tata przyjaźni się z tatą Leóna, więc uważa mojego chłopaka za uczciwego człowieka. Cieszę się z tego powodu. Gorzej by było, gdyby moim chłopakiem był Tomas, czy co gorsza – Diego. Wtedy tata chyba załamałby się psychicznie.
Zamknęłam swój pamiętnik, po czym powędrowałam w stronę salonu. Nie wiedziałam, jak zacząć tą rozmowę. Powiedzieć mu prosto z mostu czy owijać w bawełnę? Tak źle i tak niedobrze. Dobra, Violetta, uspokój się. Przecież w końcu to twój tata! Tak czy siak, to zrozumie.
– Bardzo ładny krawat, tato. – Jasne, opcja owijania w bawełnę. – Nie nosiłeś go nigdy wcześniej, prawda?
– Dostałem go od mojej nowej dziewczyny.
– Dziewczyny? – Wydawało mi się, że się przesłyszałam. I nawet tego nie ukrywałam. Byłam zdziwiona słowami taty i natychmiastowo zapomniałam, z jakiego powodu w ogóle tu do niego przyszłam.
– Żartowałem, kochanie – pogłaskał mnie po włosach, najwyraźniej rozbawiony sytuacją. – Chciałem zobaczyć twoją reakcję. Ale nie, kupiłem sobie go na moje dzisiejsze biznesowe spotkanie. Wiesz, ostatnio mam coraz więcej spotkań, co równa się z coraz mniej czasu dla ciebie. Przepraszam.
– A kiedy to biznesowe spotkanie? – spytałam, nie chcąc, by się spóźnił.
– Za chwilę. Chciałaś powiedzieć mi coś ważnego, córeczko? – Rany... Nie wiedziałam, czy byłby zły, za to, co chciałam mu wtedy powiedzieć, czy nie, więc nie wiedziałam, czy miałam mu wtedy to powiedzieć. Nie wiedziałam, czy dostanie natychmiastowego zawału, czy nie.
– To dosyć ważne, ale może poczekać. – Wymusiłam uśmiech, czekając na jego reakcję.
– Więc mów, kochanie – odpowiedział, poprawiając sobie swój krawat w paski. Kiedyś tata poświęcał mi zbyt dużo czasu, był zbyt opiekuńczy, ale wtedy zaczęłam tęsknić za tymi czasami. Odkąd trafiliśmy z powrotem do Buenos Aires, tata zaczął mieć coraz więcej spotkań biznesowych, a ja zatęskniłam za tamtym tatą. Starym tatą.
– Jestem z Leónem – powiedziałam, gubiąc już się w tym wszystkim. Wiedziałam jednak, że nie mogłam już okłamywać taty. Był dla mnie bardzo ważną osobą, a wiadomo, jak się kończą kłamstwa względem bliskich.
– To wspaniale, kochanie! Miłość jest taka wspaniała. – Zdecydowanie coś jest z nim nie tak. Albo brał jakieś leki pobudzające, albo... Albo kogoś poznał! Chciałabym, by wreszcie pozbierał się po śmierci mamy.
– Poznałeś kogoś, prawda? – Odstawiłam na bok teorię z lekami. To nie było w jego stylu.
Nie odezwał się ani słowem, tylko po chwili wymigał się, że już musiał wychodzić na spotkanie. Ale ja wiem: tata kogoś poznał!
– Żartowałem, kochanie – pogłaskał mnie po włosach, najwyraźniej rozbawiony sytuacją. – Chciałem zobaczyć twoją reakcję. Ale nie, kupiłem sobie go na moje dzisiejsze biznesowe spotkanie. Wiesz, ostatnio mam coraz więcej spotkań, co równa się z coraz mniej czasu dla ciebie. Przepraszam.
– A kiedy to biznesowe spotkanie? – spytałam, nie chcąc, by się spóźnił.
– Za chwilę. Chciałaś powiedzieć mi coś ważnego, córeczko? – Rany... Nie wiedziałam, czy byłby zły, za to, co chciałam mu wtedy powiedzieć, czy nie, więc nie wiedziałam, czy miałam mu wtedy to powiedzieć. Nie wiedziałam, czy dostanie natychmiastowego zawału, czy nie.
– To dosyć ważne, ale może poczekać. – Wymusiłam uśmiech, czekając na jego reakcję.
– Więc mów, kochanie – odpowiedział, poprawiając sobie swój krawat w paski. Kiedyś tata poświęcał mi zbyt dużo czasu, był zbyt opiekuńczy, ale wtedy zaczęłam tęsknić za tymi czasami. Odkąd trafiliśmy z powrotem do Buenos Aires, tata zaczął mieć coraz więcej spotkań biznesowych, a ja zatęskniłam za tamtym tatą. Starym tatą.
– Jestem z Leónem – powiedziałam, gubiąc już się w tym wszystkim. Wiedziałam jednak, że nie mogłam już okłamywać taty. Był dla mnie bardzo ważną osobą, a wiadomo, jak się kończą kłamstwa względem bliskich.
– To wspaniale, kochanie! Miłość jest taka wspaniała. – Zdecydowanie coś jest z nim nie tak. Albo brał jakieś leki pobudzające, albo... Albo kogoś poznał! Chciałabym, by wreszcie pozbierał się po śmierci mamy.
– Poznałeś kogoś, prawda? – Odstawiłam na bok teorię z lekami. To nie było w jego stylu.
Nie odezwał się ani słowem, tylko po chwili wymigał się, że już musiał wychodzić na spotkanie. Ale ja wiem: tata kogoś poznał!

Francesca
Cieszyłam się, że między mną, a Diego było już wszystko dobrze, ale z pewnością nie czułam do niego tego samego, co czułam, gdy pierwszy raz się spotkaliśmy. Wydaje mi się, że miałam po prostu wstręt do niego po tym, że z taką lekkością powiedział mi wtedy, że zakochał się w Violetcie.
Westchnęłam cicho, podążając w stronę sali od zajęć ze śpiewu. Angie jeszcze nie było, ale nie dziwiłam się – zajęcia były dopiero za pół godziny, a nauczycielka zawsze zdążała ledwo na lekcję lub nawet była spóźniona.
Postanowiłam wyjść ze Stud!a, powdychać świeżego powietrza, przemyśleć to wszystko... Ale mi się nie udało. Nagle do sali weszła oszołomiona Violetta (nigdy nie widziałam jej w takim stanie) i widząc, że jestem sama w sali, zamknęła za sobą drzwi. Próbowałam ją uspokoić, ale to było na nic.
– Francesca, Francesca, proszę, powiedz co powinnam zrobić! – Wdychała powietrze i wydychała, a ja nadal nie wiedziałam, co tak naprawdę się jej stało. Nigdy nie widziałam, by była w takim stanie i to było straszne.
– O co chodzi, Violu? Spokojnie, opowiedz, co się stało... – Pogłaskałam ją po ramieniu i wskazałam ruchem dłoni miejsce, by usiadła. Gdy to zrobiła, zajęłam miejsce obok niej. Wzięła kilka głębokich wdechów, po czym stwierdziła, że zacznie mówić.
– Bo... Ostatnio León zabrał mnie do parku... I nagle... Nagle się do siebie zbliżyliśmy... I... On liczył na pocałunek... A ja się nigdy nie całowałam... Stchórzyłam... Znowu... – Zrozumiałam. Największe problemy jak zwykle są z chłopakami. – Powiedział, że to ja muszę czuć się gotowa... Ale... Ja tak bardzo chciałam to zrobić... Ale się boję...
– Znam Leóna, więc skoro powiedział, że to ty musisz się czuć gotowa, to znaczy, że nie kłamał – powiedziałam, a Violetta odetchnęła z ulgą. – Pocałunek to nic strasznego. Poza tym, podobno León jest bardzo romantyczny. Na pewno poczeka jeszcze, aż będziesz gotowa. Nie będzie robił nic ci na siłę...
– Skąd wiesz, że jest romantyczny? – spytała, jakby nie interesując się dalszą częścią mojej "przemowy". O rany, oby tylko nie pomyślała, że kiedyś chodziłam z Leónem! Nie wyobrażam sobie czegoś takiego.
– Kiedy Ludmiła chodziła z Leónem, była bardzo próżna, ale nie zapominała też o swoim chłopaku. Ciągle mówiła, jaki to prezent jej kupił, jakie kwiaty od niego dostała, jaką romantyczną kolację jej przygotował. Ja, Camila, Naty i inne dziewczyny musiałyśmy wysłuchiwać tego godzinami...
– Już myślałam, że ty i León...
– Proszę, nie kończ tego zdania. – Zaśmiałam się, a po chwili dołączyła do mnie również Viola. – Chciałabym być szczęśliwa i życzę tego każdemu, a tobie i Camili w szczególności.
– Dziękuję, Fran. Jesteś najlepszą przyjaciółką – powiedziała, po czym się uściskałyśmy.
Westchnęłam cicho, podążając w stronę sali od zajęć ze śpiewu. Angie jeszcze nie było, ale nie dziwiłam się – zajęcia były dopiero za pół godziny, a nauczycielka zawsze zdążała ledwo na lekcję lub nawet była spóźniona.
Postanowiłam wyjść ze Stud!a, powdychać świeżego powietrza, przemyśleć to wszystko... Ale mi się nie udało. Nagle do sali weszła oszołomiona Violetta (nigdy nie widziałam jej w takim stanie) i widząc, że jestem sama w sali, zamknęła za sobą drzwi. Próbowałam ją uspokoić, ale to było na nic.
– Francesca, Francesca, proszę, powiedz co powinnam zrobić! – Wdychała powietrze i wydychała, a ja nadal nie wiedziałam, co tak naprawdę się jej stało. Nigdy nie widziałam, by była w takim stanie i to było straszne.
– O co chodzi, Violu? Spokojnie, opowiedz, co się stało... – Pogłaskałam ją po ramieniu i wskazałam ruchem dłoni miejsce, by usiadła. Gdy to zrobiła, zajęłam miejsce obok niej. Wzięła kilka głębokich wdechów, po czym stwierdziła, że zacznie mówić.
– Bo... Ostatnio León zabrał mnie do parku... I nagle... Nagle się do siebie zbliżyliśmy... I... On liczył na pocałunek... A ja się nigdy nie całowałam... Stchórzyłam... Znowu... – Zrozumiałam. Największe problemy jak zwykle są z chłopakami. – Powiedział, że to ja muszę czuć się gotowa... Ale... Ja tak bardzo chciałam to zrobić... Ale się boję...
– Znam Leóna, więc skoro powiedział, że to ty musisz się czuć gotowa, to znaczy, że nie kłamał – powiedziałam, a Violetta odetchnęła z ulgą. – Pocałunek to nic strasznego. Poza tym, podobno León jest bardzo romantyczny. Na pewno poczeka jeszcze, aż będziesz gotowa. Nie będzie robił nic ci na siłę...
– Skąd wiesz, że jest romantyczny? – spytała, jakby nie interesując się dalszą częścią mojej "przemowy". O rany, oby tylko nie pomyślała, że kiedyś chodziłam z Leónem! Nie wyobrażam sobie czegoś takiego.
– Kiedy Ludmiła chodziła z Leónem, była bardzo próżna, ale nie zapominała też o swoim chłopaku. Ciągle mówiła, jaki to prezent jej kupił, jakie kwiaty od niego dostała, jaką romantyczną kolację jej przygotował. Ja, Camila, Naty i inne dziewczyny musiałyśmy wysłuchiwać tego godzinami...
– Już myślałam, że ty i León...
– Proszę, nie kończ tego zdania. – Zaśmiałam się, a po chwili dołączyła do mnie również Viola. – Chciałabym być szczęśliwa i życzę tego każdemu, a tobie i Camili w szczególności.
– Dziękuję, Fran. Jesteś najlepszą przyjaciółką – powiedziała, po czym się uściskałyśmy.

Violetta
Rozmowa z Francescą podniosła mnie na duchu, naprawdę. Ale jestem głupia! Myślałam, że León zdenerwuje się, będzie na mnie wściekły, lub smutny, że go tak potraktowałam. Miałam nadzieję, że on zdawał sobie sprawę, że naprawdę go kocham. Kocham go jak nikogo innego, bo to on właściwie nauczył mnie kochać innych ludzi.
Poza tym, Francesca i Ludmiła to prawdziwe przyjaciółki (naturalnie nie zapominając o Camili). Gdyby nie one, nie wiadomo, czy byłabym teraz z Leónem. W ogóle, gdyby nie Ludmiła, pewnie ganiałabym teraz jak głupia za Tomasem. Nie rozumiem, co ja w nim widzę widziałam. Bo przecież już go nie kocham! Prawda?
"Pierwsza miłość nigdy nie rdzewieje" – podsunęła mi moja podświadomość. Nie, to niemożliwe! Przecież ja kocham Leóna najmocniej na świecie. Jeszcze wtedy nie rozumiałam co to miłość. To "coś" z Tomasem to było zwykłe zauroczenie, na pewno zdarzy mi się to jeszcze nie raz, co tylko utwierdzi mnie w przekonaniu, że moja więź z Leónem jest niepokonana.
W ogóle, czemu ja nadal myślę o Tomasie? Przez ten cały czas do mnie dzwonił, ale ja nie odbierałam, ani nie odpisywałam na jego wiadomości. Postanowiłam, że lepiej będzie, gdy nie będziemy mieli kontaktu – wtedy nie będę musiała się martwić, że się ponownie w nim zakocham i opuszczę Leóna (czego później bardzo bym żałowała).
– Słuchajcie – zaczęła Angie, wchodząc do sali. Dopiero wtedy zorientowałam się, że w sali jestem nie tylko ja i Francesca, ale i inni uczniowie. – Pablo, jako dyrektor, wzywa nas do auli. Ma nam coś ważnego do powiedzenia.
Angie od razu rozpromieniała. Chwila... Pablo dyrektorem? Ah, tak! Angie wspominała coś przy śniadaniu, że Antonio wyjechał, a Pablo został dyrektorem. Chyba po prostu rano byłam zbyt rozkojarzona, by słuchać takich rzeczy. Ciągle myślałam o tym niedoszłym pocałunku.
Razem ze wszystkimi uczniami (i oczywiście Angie) poszłam do auli i usiadłam na jednym z przednich krzeseł. Obok mnie miejsce zajął León, który miał mieć zajęcia z Gregorio. Widocznie się cieszył, że nie musiał znosić tych tortur. Widząc jego uśmiech, zachichotałam pod nosem i położyłam głowę na jego ramieniu. Leónowi w ogóle to nie przeszkadzało.
– Wybaczcie, że przerwałem wasze lekcje – rozpoczął Pablo, jak zwykle uprzejmy. – W imieniu całej kadry nauczycielskiej, czyli mnie, Gregorio, Beto i Angie, musimy wam oznajmić, że Antonio wyjechał do innego kraju, by znajdywać zagraniczne talenty. Pod jego nieobecność, to ja będę dyrektorem Stud!a.
Po auli rozniósł się gromki aplauz. Wszyscy byli zadowoleni, że to akurat Pablo został dyrektorem, bo był lubiany przez wszystkich uczniów.
– Oczywiście to tylko chwilowe – dodał trzy grosze Gregorio, choć jego słowa nie zrobiły na nikim wrażenia. Wszyscy się spodziewali takiego odzewu z jego strony.
– To prawda, to tylko chwilowe, lecz na razie nie wiadomo, kiedy Antonio wróci – dokończył Pablo. – Drugą informacją jest to, że...
– Organizujemy konkurs taneczny! – Podskoczył podekscytowany Gregorio, nauczyciel tańca, klaszcząc w ręce nerwowo.
– Tak, dokładnie. Pary już są wybrane. Chcecie wiedzieć, kto jest z kim? – spytał Pablo, chcąc podsycić naszą ciekawość, a wszyscy odpowiedzieli głośnym "tak!". – W porządku. Więc... – Zerknął na swoją kartkę z informacjami. – León jest z Francescą, Ludmiła z Federico, Natalia z Maxim, Camila z Brodueyem i... To chyba tyle.
Byłam zdziwiona. Nie usłyszałam swojego imienia, więc postanowiłam się zgłosić i wyjaśnić sytuację.
– Przepraszam, Pablo – zaczęłam, zabierając głos. Pablo spojrzał na mnie pytająco. – Nie wiem, z kim jestem w parze. Nie usłyszałam swojego imienia.
Spojrzałam na niego nieśmiało, a nauczyciel złapał się za głowę.
– Violetta, ty jesteś z Diego – odpowiedziała tym razem Angie, która widocznie znała każdą parę.
Dlaczego nie mogłam być z Leónem, a Fran z Diego? Byłoby o wiele lepiej. Nie do końca wiem, jakie są relacje między mną, a Diego, od kiedy wygarnęłam mu, że nie możemy być razem, bo nawet nie pamiętał o moich urodzinach.
– Ale super, Ludmiła! Będziemy się świetnie bawić! – Usłyszałam gdzieś z tyłu głos mojego przyjaciela, Federico. Odwróciłam się. Fede siedział obok Ludmiły, ale tylko on z tej dwójki okazywał swoje zadowolenie. – Nie cieszysz się?
– Jest wszystko dobrze, cieszę się. – Wymusiła uśmiech. – Ale moje życie wisi na włosku, więc na razie mało mnie interesuje jakiś konkurs.
Jak to życie Ludmiły wisi na włosku? Przestraszyłam się słowami dziewczyny, więc postanowiłam z nią porozmawiać.

Ludmiła
Pytanie Federico było względem mnie po prostu retoryczne. Jak mam się cieszyć z jakiegoś konkursu tanecznego, skoro nawet nie wiem, czy dzisiaj będę miała gdzie wrócić do domu? Mama się zgodziła, bym zatrzymała się jeszcze na kilka kolejnych dni, dopóki tata nie znajdzie miejsca, gdzie będę mogła mieszkać. Nadal nie wiem, o co chodzi z tym, że on ma niby brata. Jakiego brata?
– Ludmiła... Możemy chwilę porozmawiać? – Usłyszałam głos Violetty, więc westchnęłam głośno. Wstałam i razem z dziewczyną, poszłyśmy na korytarz. – Usłyszałam, że twoje życie wisi na włosku. O co chodzi?
– Nie będę owijała w bawełnę. Nie będę nawet cię oskarżała, że podsłuchiwałaś moją rozmowę z Federico, choć wiem, że to robiłaś... Słyszałam, jak mama rozmawiała z tatą przez telefon i mówiła, że nie wytrzyma ze mną ani dnia dłużej. Tata szuka miejsca, gdzie mogę zamieszkać, ale jeszcze nie wiem, gdzie to będzie... Nie wiem, czy w ogóle znajdzie takie miejsce. Nie wiem, jak potoczą się moje dalsze losy.
– Nie będę owijała w bawełnę. Nie będę nawet cię oskarżała, że podsłuchiwałaś moją rozmowę z Federico, choć wiem, że to robiłaś... Słyszałam, jak mama rozmawiała z tatą przez telefon i mówiła, że nie wytrzyma ze mną ani dnia dłużej. Tata szuka miejsca, gdzie mogę zamieszkać, ale jeszcze nie wiem, gdzie to będzie... Nie wiem, czy w ogóle znajdzie takie miejsce. Nie wiem, jak potoczą się moje dalsze losy.

Od autorki: Można powiedzieć, że to rozdział o niczym, ale niedługo się rozkręcę, obiecuję (przynajmniej się postaram). Jej, koncerty Lodo w maju! Nie mogę się doczekać i ciągle słucham piosenek Lodovici. xD No cóż... Dziękuję za wszystkie komentarze i ostrzegam: nie wiem, kiedy pojawi się kolejny rozdział. Pewnie jeszcze w lutym :]
kleptu kleptu klept. moje :-)
OdpowiedzUsuńHej!
OdpowiedzUsuńNo, ciekawe co Ty byś beze mnie zrobiła! Ja Cię informuję o wszystkim, co się dzieje w Twoim życiu, muahaha. ^^ Ty się zbyt rozpędzasz! Zwolnij! Jeszcze bodajże wczoraj komentowałam Twój ostatni post, a Ty mi nagle wyskakujesz z kolejnym? Tak ogółem to pierwsza: worek ziemniaków poproszę. Piszę ten durny komentarz w durnym WordPadzie, bo mój durny komputer ciągle wyświetla mi durne reklamy bez względu na durną przeglądarkę - taka durna ciekawostka i moje durne, wybrakowane słownictwo. :P Rozdział bardzo mi się podobał! Uuu, konkurs tańca. Fajnie, że zmieniłaś trochę pary - robi się ciekawiej z Dielettą i Leoncescą! Ehh, ta biedna Lu... Może fakt, iż jest w parze z Federico da im szansę, by się do siebie zbliżyć! To świetnie! Francesca jak zawsze myśli najpierw o innych, a potem o sobie, jest taka kochana. A no właśnie, Tommy zniknął z opowiadania - co on teraz porabia? Żyje ogółem?! (Podejrzewam, że nie tylko dodasz rozdział jeszcze w lutym, dodasz go jeszcze dzisiaj! xD) Yey! German kogoś poznał, super! Mam nadzieję, że nie Priscillę, ale zapewnie właśnie ją poznał... Ehh :/ Violetta nie wie, że Angie to jej ciocia? Kiedy się dowie?! :3 Bardzo lubiłam ten wątek w serialu, a poza tym relacja Angie-Violetta jest moim zdaniem jedną z ciekawszych rzeczy w fabule i serialu i opowiadania (sama też lubię o tym pisać). Nie muszę Cię zapraszać do siebie, bo zawsze jesteś, ale powiem, że czekam na kolejny rozdział, chociaż pewnie pojawi się niedługo znając Ciebie. Cieszę się, że się wreszcie wkręciłaś w jakąś opowieść i jesteś zadowolona. ^^ Czy ja wspomniałam o wszystkim? Raczej tak.
xx
Vielet
PS Spadaj Wera, pierwsza byłam xD
Kochana nie rozpędzaj się tak *0* Jeszcze nie zdążyłam nadrobić ;/ Wrócę ;*
OdpowiedzUsuńHejo ^-^
OdpowiedzUsuńNie powiem ale rzeczywiście szybka jesteś. Jakieś dwa dni temu dodałaś rozdział 6, dzisiaj 7 a mój blog jest dopiero na etapie (połowy) 6 rozdziału, choć istnieje dłużej niż Twój xD
Czemu zawsze pary to musi być: chłopak, dziewczyna? Nie byłoby ciekawiej np. Violetta z Ludmiłą a Diego z Maxim? XD Moja wybujała wyobraźnia ^^
Francesca jest naprawdę kochana, najpierw myśli o swoich bliskich, a potem o sobie.
Mam nadzieję, że Germit nie poznał Pris! Błagam, tylko nie to! GERMANGIE 4EVER.
Widzę, że nie tylko ja dostałam takiego kręćka na punkcie Dudu ^^ Też na okrągło słucham jej piosenek ♥
Życzę Ci weny, i rozwijaj to opowiadanie bo jest naprawdę świetne!
Zapraszam do mnie, niedługo nowy rozdział :}