Capítulo 8


Violetta
     Ale zazdroszczę Francesce partnera do konkursu tanecznego! Ja też chciałabym tańczyć z Leónem, ale akurat trafiłam na Diego. Gdybym tylko mogła się wymienić z Fran... Ale nie mogę. Nie utrzymuję dobrych stosunków z Diego i naprawdę nie mam pojęcia, jak nasza praca się potoczy. Myślę, że nie będzie najlepiej, ale warto mieć nadzieję, że może nie będzie mnie karcił wzrokiem za zły krok, co? Jestem fatalną tancerką, naprawdę.
     Federico ostatnio coś opowiadał o Ludmile (nie wiem co się z nim dzieje, ale ostatnimi czasami nawija o niej całymi dniami – czyżby się zakochał?), że jest naprawdę niesamowitą tancerką, i że nigdy nie widział tak genialnej techniki. León też mówił, że Lu tańczyła cały ranek w Stud!u. Nigdy nie znałam Ludmiły od tej strony. Może zgodziłaby się, by dać mi parę lekcji, zanim Diego nazwie mnie łamagą?
     – Ludmiła jest naprawdę genialną tancerką – powiedział Federico przy śniadaniu. – Nie wiem, czy jestem godzien z nią tańczysz.
     – Fede, przestań tak gadać, bo czuję się jak w średniowieczu. – Zachichotałam, zerkając kątem oka na Włocha.
     – Ludmiła tańczy świetnie, ty – Federico również, więc to był dobry wybór par. Jeśli miałabym być szczera, to ja zaproponowałam Gregorio, żebyś był razem z Ludmiłą. Widziałam jak tańczysz przed lustrem... – dodała Angie.
    Rany, żeby moje przyjaciółki widziały, jak zaczęłam w tym momencie rechotać. Federico i taniec przed lustrem? Dlaczego ja tego nie widziałam?! Angie i Fede musieli mnie zacząć uspokajać, bo naprawdę, to co się wtedy działo przy tym stole, było nie do opisania.
     – Tak czy siak jej nie dorównam. – Zakończył temat Federico, po czym zabrał się za jedzenie kanapek. Jadł jak szalony! 
     Wszystko, czego chciałam tego dnia, to spotkać się z Leónem i Francescą (no i Diego) i zapytać, czy moglibyśmy robić "podwójne" próby. Bycie z Diego sam na sam trochę mnie rozpraszało. Po tym wszystkim, co się stało, nie potrafię się przy nim zachowywać normalnie.
     Przyszłam do Stud!a uśmiechnięta na myśl, że wreszcie będę mogła spotkać się z Leónem, za którym bardzo się stęskniłam przez jedną dobę. To niemożliwe – nigdy czegoś tak fantastycznego nie czułam. Chciałam poszukać Leóna, ale zaczepił mnie Diego.
     Kiedy zaczynamy nasze próby? – spytał, a ja westchnęłam cicho drapiąc się po głowie. 
     – Pomyślałam, że możemy robić podwójne próby wraz z Leónem i Francescą. – Uśmiechnęłam się, ale na Diego te słowa nie zrobiły wrażenie. Wszystko idzie na dobrej drodze, oby prędko się odkochał. – Muszę jeszcze spytać, co oni o tym myślą, ale wydaje mi się, że się zgodzą. A ty co o tym myślisz?
     – Mi pasuje. – I odszedł po tych słowach. Odetchnęłam z ulgą. 
     A niedawno Pablo ogłosił również, że sponsorem naszego pierwszego przedstawienia będzie U-Mix. Ta firma robi teraz również przesłuchania na gwiazdę U-Mixu (musi być jeden chłopak i jedna dziewczyna), ale nie mam zamiaru brać udziału. Jakoś nie kręci mnie to wszystko. Nie kręci mnie sława, a o U-Mixie słyszałam już nie raz, więc na pewno wszyscy by mnie kojarzyli. Poza tym wątpię, by mój tata się na to zgodził.
     Wracając do ogłoszeń Pablo, nauczyciel nic nie powiedział na temat nagrody dla zwycięzców w konkursie tanecznym. Gregorio się, że tak to ujmę, "zdenerwował" i na zajęciach tanecznych powiedział, że główną nagrodą dla dwóch zwycięskich par będzie wyjazd do Hiszpanii. Kiedyś mieszkałam w Madrycie i cieszyłabym się, gdybym mogła tam jeszcze kiedyś powrócić, ale ponieważ jestem fatalną tancerką wątpię, bym doczekała się nagrody.
     – Ah, Francesca! – zawołałam, gdy tylko zauważyłam moją najlepszą przyjaciółkę. – Zastanawiałam się, czy może zechciałabyś wraz z Leónem mieć podwójne próby ze mną i Diego?
     – Bardzo chętnie – odpowiedziała bez głębszych zastanowień, z szerokim uśmiechem na twarzy. – A co na to chłopaki?
     – Diego się zgodził, teraz wystarczy spytać Leóna o zdanie. – Uśmiechnęłam się lekko, co Włoszka odwzajemniła.
     – León na pewno się zgodzi. Zrobi wszystko, by tylko spędzać z tobą więcej czasu. – Poklepała mnie po ramieniu, chichocząc cicho. Po chwili zawtórowałam jej.
     – Usłyszałem swoje imię. Obgadujecie mnie?
     Ten jego głos, śmiech, chichot, uśmiech... León, León, León. Nie potrafię przestać o nim myśleć. Zawsze, gdy go widzę, natychmiastowo uśmiech pojawia się na mojej twarzy. Działa na mnie naprawdę pozytywnie i nie mam pojęcia, co by się stało, gdybyśmy się nie poznali. Jest idealnym kandydatem na chłopaka, bo skoro tata (mój tata!) tak sądzi, to tak jest. Nie mogłam znaleźć nikogo lepszego.
     – Viola zaproponowała, że możemy mieć podwójne próby razem z nią i Diego – odpowiedziała Francesca, gdy ja zaginęłam gdzieś w moich myślach o Leónie. – Co ty na to?
     – Świetny pomysł. To kiedy pierwsze próby?
     W końcu ustaliliśmy, że pierwsza próba odbędzie się dzisiaj po lekcjach Francesci, bo ona kończyła wtedy najpóźniej. 
     Tata chwilę potem zadzwonił do mnie, żebym jak najszybciej wróciła do domu, bo miał mi coś bardzo ważnego do powiedzenia. Przestraszyłam się. Kiedyś był bardzo opiekuńczy, ale nigdy do mnie nie wydzwaniał i nie kazał mi wracać jak najszybciej do domu. Przeprosiłam Fran i Leóna, po czym poszłam do swojego domu, gdzie zastałam poddenerwowanego tatę. Dawno tak się nie zachowywał.
     – Co się stało, tato? – spytałam, nie ukrywając swojego zmartwienia jego tamtejszym zachowaniem.
     – Usiądź, Violu. Musimy porozmawiać.
    Zgodnie z jego prośbą, usiadłam, ale bałam się, co miał mi do powiedzenia. Bałam się, że znowu przybrał maskę "opiekuńczego ojca" i znowu będzie chciał mnie wywieźć na drugi koniec świata.
     – Znowu wyjeżdżamy, tak? Wiedziałam, że prędzej czy później tak zareagujesz, gdy dowiesz się, że mam chłopaka i przyjaciół. Wiedziałam, że tak będzie i...
     – Spokojnie, Violu... – Zaczął mnie uspokajać tata. – Nigdzie nie wyjeżdżamy, a ty nadal będziesz chodziła do Stud!a. Nadal będzie cię uczyła Angie i nic z tych rzeczy się nie zmieni.
     – Więc o co chodzi? – zapytałam w końcu, nie wytrzymując napięcia powstałego między naszą dwójką.
     – Widzisz, Violu... Moja mama, czyli twoja babcia, która już nie żyje, była w związku z twoim dziadkiem, kiedy była młoda, ale niedługo później związała się z kimś innym, bo dziadek zmarł na raka. Urodziła kolejne dziecko, dokładniej chłopczyka. On był moim bratem, ale mieliśmy innych ojców. Do tej pory nie utrzymywaliśmy najlepszych kontaktów, ale teraz ten mój brat wyjechał w delegację. Jego była żona niestety nie może się zająć córką, więc ta córka nie ma gdzie mieszkać. Mój brat postanowił zadzwonić do mnie i poprosić, by na jakiś czas ta córka zamieszkała u nas, na jakiś rok, dopóki mój brat nie wróci z delegacji. Byłem jego ostatnią deską ratunku.
     Zaczęło mi coś świtać. Ludmiła miała bardzo podobną historię, ale nie byłam pewna, czy to ona, więc postanowiłam zapytać.
     – Jak się nazywa ta córka?
     – Ludmiła Ferro. – Tata widząc moje zastanowienie, położył dłonie na moich. Nie byłam zła na tatę, musiał się zgodzić. Po prostu... Zastanawiałam się: co to za matka, która nie chce swojego dziecka?
     – To moja koleżanka ze szkoły – wydusiłam w końcu. – Kiedy się do nas wprowadzi?
     – Dziś wieczorem, tuż przed kolacją. Przepraszam cię, że nie powiedziałem ci nic wcześniej... Nie chciałem cię martwić.
     Nic nie odpowiedziałam. Wstałam z byle jaką miną na twarzy i wolnym krokiem podążyłam do mojego pokoju, wprawiając tatę w zakłopotanie.



https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgqkH1u9cfjx7xoBPgAAnRSl0b85qdXIG6RhnZsBo3afnMWpKKGpjgPiR_QexEMJ73aIh00Caej0J0B9FogjY55V63GyHlND-NScu7USAOGOJfNR0C_KHdOerPiird2NRoUPTOeiNSp6LM/s1600/loveandpeace012+copy+copy+copy+copy.png


Natalia
     Próby z Maxim się zaczęły. Wszystko szło dobrze, ale ja bardzo się bałam, że powtórzy się sytuacja z Braco, tyle, że tym razem Maxi stwierdzi, że mój taniec jest fatalny. Nie oszukujmy się – nie potrafię tańczyć. Najgorsze jest to, że Maxi jest najlepszym tancerzem w szkole! Ludmiła na przykład tańczy niesamowicie i to ona powinna być w parze z Maxim, dopełnialiby siebie. A ja? Błagam! Ja i taniec?
     – Zaczynamy? – zapytał na powitanie, a ja kiwnęłam głową. Maxi włączył melodię do piosenki "Juntos Somos Mas", którą napisał wraz z Ludmiłą, Camilą, Francescą, Andresem, mną i Leónem. – Więc pomyślałem sobie, że na początku mogą być takie kroki.
     Maxi zaczął pokazywać jakieś proste kroki, które ogarnąłby nawet ten, kto nigdy nie miał styczności z muzyką. Biedak. Musiał się zniżyć do mojego poziomu.
     – Nie sądzisz, że to za mało, jak na twój poziom? – Odważyłam się spytać, a on na chwilę wyłączył muzykę.
     – Lepiej mieć kroki, przy których sobie nie poplączesz nóg. 
     Zripostował mnie? Nie, chyba takiego słowa nie ma, ale w każdym razie zgodziłam się z nim i kontynuowaliśmy próby. Złapaliśmy dobry kontakt. Maxi nie jest taki zły, za jakiego kiedyś go uważałam przez Ludmiłę.



https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgqkH1u9cfjx7xoBPgAAnRSl0b85qdXIG6RhnZsBo3afnMWpKKGpjgPiR_QexEMJ73aIh00Caej0J0B9FogjY55V63GyHlND-NScu7USAOGOJfNR0C_KHdOerPiird2NRoUPTOeiNSp6LM/s1600/loveandpeace012+copy+copy+copy+copy.png


Francesca
     Jeśli miałabym być szczera, bardzo cieszyłam się, że mogłam być w parze z Leónem. Był dobrym tancerzem (nie biorę pod uwagę tego, co mówił Gregorio, bo to są czyste bzdury), a poza tym był chłopakiem mojej najlepszej przyjaciółki. Mimo, że kiedyś nie przepadaliśmy za sobą z powodu "podzielenia" uczniów na dwie grupy, to teraz, można powiedzieć, że się z nim zaprzyjaźniłam. 
     Pierwsze próby miały odbyć się tuż po moich lekcjach, kiedy León, Violetta i Diego byli już dawno, dawno po swoich zajęciach. Ja byłam już naprawdę wykończona, bo pod koniec miałam dwie lekcje tańca z Gregorio. Nie miałam siły na próby do konkursu, ale zawsze dotrzymywałam obietnicy, więc nie mogłam wtedy zawieźć moich przyjaciół.
     – Jesteś gotowa? – spytał mnie León, który nagle pojawił się w sali tanecznej. Dziwne, wcześniej go tu nie zauważyłam.
     – Tak, tak. Musimy jeszcze tylko poczekać na Violę i Diego. – Wymusiłam uśmiech. Nie, ja wcale nie byłam gotowa! Byłam naprawdę wykończona, ale i gotowa by opóźnić próbę. To znaczy, nie w złym sensie! Po prostu potrzebowałam kilku minut. 
     – Już jestem – powiedziała Violetta, która podobnie jak León, zjawiła się w sali ni stąd, ni zowąd. – A gdzie Diego? Powinien już tu być.
     – Nie widzieliśmy go – odpowiedział León, gdy ja wycierałam mój pot ręcznikiem i zaparcie wypijałam ostatnie łyki wody. – Francesca, na pewno wszystko okej? Wydaje mi się, że jesteś trochę zmęczona. Jeżeli chcesz, możemy przełożyć tą próbę na...
     – Jest dobrze. Miałam dwie lekcje z Gregorio i po prostu mam dosyć tańca na dzisiaj – zapewniłam chłopaka, po czym wyjęłam z kieszeni torebki telefon. – Ale jeżeli Diego nie zjawi się za pięć minut, to wychodzę. Mam dosyć ślęczenia w tej sali. Źle mi się kojarzy.
     – Bo kojarzy ci się z Gregorio? – zapytali jednocześnie León i Violetta. Rany, to musi być dar. Po chwili cała nasza trójka się zaśmiała.
     – Można to tak ująć.
     Rany, niech on wreszcie przyjdzie! Miałam już dość tańca, miałam dość siedzenia w Stud!u, moje lekcje tego dnia były naprawdę długie. Byłam cała mokra, a wody mi brakowało. 
     – Fran, León ma rację. Spójrz na siebie. Nie dasz rady teraz tańczyć – powiedziała Viola, po czym León pokiwał głową. – Poza tym, jeśli dobrze pamiętam, dzisiaj czwartek, a w czwartki zawsze pomagasz Luce w barze. Idź, próbę zrobimy kiedy indziej.
     – Francesca, naprawdę... Idź do domu. – Odezwał się znowu León. W końcu odpuściłam. Wzięłam swoje rzeczy i poszłam do baru.


https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgqkH1u9cfjx7xoBPgAAnRSl0b85qdXIG6RhnZsBo3afnMWpKKGpjgPiR_QexEMJ73aIh00Caej0J0B9FogjY55V63GyHlND-NScu7USAOGOJfNR0C_KHdOerPiird2NRoUPTOeiNSp6LM/s1600/loveandpeace012+copy+copy+copy+copy.png

Ludmiła
     Z trudnością przytargałam swoją walizkę do domu Violetty mojego nowego domu. Tak bardzo tęskniłam za moim tatą, który w tym momencie był w Afryce. Nie miałam ochoty się przeprowadzać, bo wystarczyła mi już przeprowadzka do mamy. Naturalnie nieudana przeprowadzka. Miałam nadzieję, że chociaż tym razem będzie inaczej. Postawiłam walizkę, ciesząc się, że to koniec dźwigania tego wszystkiego. Zadzwoniłam do drzwi. Otworzył mi German.
     – O, witaj, Ludmiła! Nareszcie jesteś. Usiądź do stołu, a ja zaniosę twoją walizkę na górę – oznajmił, po czym zgodnie z zapowiedzią, zaniósł mój bagaż na górę, do mojego nowego pokoju. Rozejrzałam się po domu. Byłam już tu chyba dwa razy, ale nigdy się mu tak nie przyglądałam. Dom był chyba trzy razy większy od mojego, gdzie mieszkałam z tatą, ale... I tak miałam już go dosyć.

3 komentarze:

  1. Znowu ja ^^ Tak więc, wiedziałam że German i ten ojciec Ludmiły to bracia, świetny pomysł! Jakoś tak mi jest żal Ludmiły. Ciągle mieszka z innymi ludźmi, ciągle musi się do nich przyzwyczajać. Ale mam nadzieję, że Federico ruszy swoje cztery litery i zadba o to, aby Lu się zadomowiła ;)
    Co do Diega, to niezły z niego egoista i gbur. Wystawić przyjaciół do wiatru? Mogę szczerze powiedzieć, że go nie znoszę.
    Leonetta ma telepatię. Zupełnie jak ja, kiedy ty wstawiasz rozdział, zawsze po minucie wchodzę na bloggera i mi się wyświetla ;D Magic, it's magic.
    Mmm, Natalia i Maxi, widzę że Naxi nam się kroi ^^ No to, jak zwykle życzę Ci weny i zniecierpliwością czekam na next ;) Zapraszam na kolejny rozdział! Ps. Ale szybko Ci te rozdziały idą :D

    OdpowiedzUsuń