Capítulo 5




Violetta
     Odkąd zaczęłam uczęszczać na zajęcia do Stud!a, moje życie zmieniło się diametralnie. Kiedyś byłam cichą dziewczynką, która zawsze siedziała w kącie sali, ale to było w Madrycie. Teraz jestem w Buenos Aires i jak na razie nigdzie się nie wybieram. Cieszę się, że wreszcie miałam szansę zaaklimatyzować się w Argentynie, a to wszystko dzięki moim przyjaciółkom: Francesce i Camili. Nie powinnam też zapomnieć o Maxim, który był jednym z pierwszych chłopaków, jacy się mną zainteresowali.
     Jest jeszcze León, o którym wciąż nie mogę zapomnieć... Czuję, że potraktowałam go zbyt surowo. To, że mam inne zdanie, niż on w jednej sprawie, to nic nie oznacza. Po prostu mamy inne poglądy na niektóre sytuacje i to się zdarza w przyjaźniach, czy związkach. Spójrzmy na mnie i Francescę – już kilka razy się pokłóciłyśmy, ale nie możemy bez siebie żyć, więc bez przerwy sobie wybaczamy.
     Chciałabym, by było podobnie z Leónem, bo naprawdę mi na nim zależy. Boli mnie to, że odwrócił się ode mnie, bo obroniłam Ludmiły. Przecież wyraźnie widzę, że się zmienia. Nawet ostatnio wyznała mi, co ją męczy... To, co mi powiedziała, prawie zwaliło mnie z nóg. Jej mama jest taka podła? Oby się zmieniła, tak jak zrobiła to sama, dawna "supernova".
     Jest jeden problem: zawsze gdy myślę o Leónie, przed oczami staje mi obraz Diego, który tydzień temu wyznał mi miłość. Nadal nie mogę uwierzyć, że to się tak potoczyło. Powiedzieć o tym Francesce, zepsuć jej wszyściutkie nadzieje na ułożenie związku z Diego czy lepsza opcja to będzie siedzenie cicho i patrzenie, jak moja najlepsza przyjaciółka buja w obłokach przez chłopaka, który nawet nie zwraca na nią uwagi?
     – Violu, kochanie. – Do mojego pokoju wszedł tata, przez co delikatnie się uśmiechnęłam i zamknęłam mój fioletowy pamiętnik, który nie licząc Fran i Cami był moim najlepszym przyjacielem. – Już wstałaś? To nawet dobrze. Dzisiaj jest wielki dzień dla ciebie.
     – Niby jaki? – spytałam głupio, nie rozumiejąc, do czego zmierza mój tata.
     – A co obchodzisz piątego listopada? – podpowiedział, a ja schowałam twarz w dłoniach. Już piąty listopada? To dzisiaj obchodzę swoje siedemnaste urodziny. To naprawdę niesamowite, jak ten czas szybko leci. Pamiętam jeszcze, jak mama śpiewała mi kołysanki na dobranoc, a przecież to było tak dawno...
     – Kompletnie zapomniałam! – wyznałam zgodnie z prawdą, po czym zachichotałam pod nosem, a tata się do mnie dołączył. – Nie mogłam się doczekać, aż skończę siedemnaście lat, ale nie sądziłam, że tą nastąpi tak szybko... Więc co dzisiaj robimy?
     – Niestety mam dzisiaj bardzo ważne spotkanie biznesowe, od którego może zależeć moje dalsze "ja", ale obiecuję, że jutro spędzimy cały dzień razem, dobrze? – Kiwnęłam głową. – Dzisiaj pójdziesz do Stud!a wcześniej, tam też czeka na ciebie Angie.
     Angie to moja guwernantka i nauczycielka w Stud!u, ale mamy ze sobą tak wspaniałe kontakty, jakbyśmy znały się niemal od zawsze. Jakby była moją rodziną, ale... To nie możliwe. Tata zawsze zapewniał mnie, że nie mam żadnej rodziny ze strony mamy, a rodzina taty już, że tak to ujmę, "poumierała". Przykro mi, nie znam innego określenia.
     – W porządku. – Musnęłam jego policzek, wcale się na niego nie gniewając. – Będę już się zbierać. 
     I niedługo potem już byłam w Stud!u. Myślałam, że ten dzień będzie pełen niespodzianek i wspaniałych przeżyć, ale pomyliłam się – zobaczyłam, jak Francesca rozmawia z Diego i w którymś momencie mina jej posmutniała. Potem spojrzała na mnie, a ja poczułam, że Diego powiedział jej, że się we mnie zakochał.


 https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgqkH1u9cfjx7xoBPgAAnRSl0b85qdXIG6RhnZsBo3afnMWpKKGpjgPiR_QexEMJ73aIh00Caej0J0B9FogjY55V63GyHlND-NScu7USAOGOJfNR0C_KHdOerPiird2NRoUPTOeiNSp6LM/s1600/loveandpeace012+copy+copy+copy+copy.png


Francesca 
     Dzisiaj obudziłam się wcześnie rano, bo chciałam jeszcze zajrzeć do jubilera, by kupić wyjątkowy prezent Violetcie na jej siedemnaste urodziny – co jak co, ale siedemnaste urodziny ma się tylko raz w życiu. Zgodnie z planem, wpadłam do jubilera i wybrałam Violi na prezent śliczny, pozłacany zegarek. Trochę mnie kosztował, ale od dawna zbierałam pieniądze na takie okazje. Schowałam zegarek do ładnej torebeczki, mając nadzieję, że jej się spodoba.
     Droga do Stud!a zajęła mi bardzo niedużo czasu, bo szkoła jest tuż koło jubilera. Weszłam do budynku, ale nie spodziewałam się tam Violetty – zawsze przychodziła trochę później, ale i tak ponad pół godziny przed pierwszymi zajęciami.
     Zobaczyłam rude włosy i od razu pomyślałam: "Camila". Chciałam podejść do dziewczyny i pochwalić jej się moim upominkiem, jak i również zobaczyć, co ona ma dla Violi (wspominała mi, że ma dla niej jakiś super prezent), gdy nagle zaczepił mnie Diego. W głębi siebie ucieszyłam się. Miałam nadzieję, że Violetta wszystko już z nim wyjaśniła i że mogę mieć nadzieję, by być z nim. Diego jednak nie był zadowolony, przynajmniej z mimiki twarzy.
     – Francesca... Czy to prawda, że ci się podobam? – spytał, ni stąd, ni zowąd. Żadnego "cześć", "hej", ani niczego. W ogóle, nigdy nie spotkałam tak bezpośredniej osoby. To straszne.
    Zastanawiałam się: powiedzieć czy nie powiedzieć? Postanowiłam w końcu, że nie będę go okłamywała, bo sama przekonałam się, że kłamstwo nie popłaca.
     – Tak, ale czemu pytasz? – Powiedziałam to z takim spokojem w głosie, jakby to w ogóle nie było nic interesującego. Ale kto w ogóle mu powiedział, że się w nim zakochałam? Camila? Nie, ona by tego nie zrobiła. Mimo, że przyjaźni się z Diego, jest naprawdę lojalną przyjaciółką i nie wydawałaby mnie. A może Violetta?
     – Słuchaj, z tego nic nie wyjdzie. Najlepiej... Najlepiej zapomnij o mnie. Wiesz, zakochałem się w kimś innym. – Rozumiem, Diego. Czyli lecimy po szczerości, tak? W porządku. Jeśli chcesz szczerości, to ją dostaniesz.
     – Mogę wiedzieć, kim jest ta szczęściara?
     – Violetta Castillo... Myślę, że ją kojarzysz. – I odszedł. Moje życie w ciągu kilku minut straciło sens. Ale nie byłam zła na Violettę – nie mogę być zła na przyjaciółkę w dniu jej urodzin. Nie było mi nawet przykro, kiedy powiedział, że to Viola. Było mi przykro, bo słyszałam jakim tonem to mówił. Takim: "co cię to obchodzi, przecież to moja sprawa".
     Ja też odeszłam. I nie miałam ochoty widzieć Diego nigdy więcej.
     Nagle podeszła do mnie Violetta. Na jej widok od razu się uśmiechnęłam.
     – Wszystkiego najlepszego, Violu! – uściskałam ją, po czym podałam jej torebkę z zegarkiem w środku, który niedawno jej kupiłam. – Jak się czuje moja ukochana siedemnastolatka?
     – Powiedział ci? – Moja pierwsza myśl: "O co chodzi?".
     – Kto i niby o czym? – spytałam, widząc smutną minę Violetty. Było mi bardzo przykro, że była smutna i to w dniu jej urodzin. Ba, siedemnastych urodzin! Siedemnaste urodziny to co innego, niż zwykłe urodziny. To początek nowego etapu w życiu, to początek czegoś ekscytującego.

     – Diego. O tym, że się we mnie zakochał – szepnęła prawie niesłyszalnie. Ale się dobrali! Oboje nieprawdopodobnie bezpośredni – nie znałam Castillo od tej strony.
     – Powiedział. Nie robi to na mnie wrażenia. Cieszę się, że jesteś szczęśliwa i obojętne mi, czy z Leónem, czy z Diego.
     O rany, kogo ja okłamywałam? Widocznie samą siebie, a na dodatek moją najlepszą przyjaciółkę. Bardzo zależy mi na Diego i bardzo przykro mi się zrobiło, gdy powiedział, że mam o nim zapomnieć. Liczyłam chociażby na przyjaźń. Powinnam odseparować się od chłopaków, bo jak widać oni tylko chcą robić mi krzywdę.
     – Francesca, to przecież nie tak... – Próbowała mi coś wytłumaczyć, zawzięcie gestykulując dłońmi. – Nie kocham Diego. Wytłumaczyłam mu wszystko: powiedziałam, że to była zemsta i że tak naprawdę nic do niego nie czuje. On wyznał mi miłość, a ja nie wytrzymałam i wykrzyczałam mu w twarz, że to ty go kochasz... Obie dobrze wiemy, że coś do niego czujesz i...
     – Wystarczy. – Nie chciałam być niemiła dla Violetty, naprawdę, ale jeśli próbuję o kimś zapomnieć i wybić go sobie z głowy, to wolałabym, by każdym tematem poruszanym z przyjaciółką nie był właśnie ten Ktoś. – Robiłam sobie niepotrzebną nadzieję i zrozumiałam, że nie powinnam tego robić. A teraz, proszę, nie mówmy o Diego. Powiedz lepiej, czy podoba ci się prezent. Wydałam wszystkie swoje oszczędności.
     Violetta z tego wszystkiego wcześniej nawet nie zdążyła wyjąć z torebki mojego zegarka. Gdy to teraz zrobiła, zakryła usta dłonią, zaskoczona. Miałam nadzieję, że jej się spodoba, a Viola się chyba na mnie nie zawiodła.
     – Dziękuję, Fran! Jesteś najlepszą przyjaciółką! – Uściskała mnie.
     – Ekhem! – Głos rudowłosej zbił nas z tropu.
     – No, chodź tutaj! – zachichotała Vilu, po czym przytuliłyśmy się we trójkę. Teraz już nie mam wątpliwości: Camila i Violetta to moje najlepsze przyjaciółki, i nikt (żaden chłopak!) tego nie zmieni. Właśnie to obiecałyśmy sobie podczas grupowego uścisku.



https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgqkH1u9cfjx7xoBPgAAnRSl0b85qdXIG6RhnZsBo3afnMWpKKGpjgPiR_QexEMJ73aIh00Caej0J0B9FogjY55V63GyHlND-NScu7USAOGOJfNR0C_KHdOerPiird2NRoUPTOeiNSp6LM/s1600/loveandpeace012+copy+copy+copy+copy.png


Natalia
     W ostatnim czasie Ludmiła przestała mnie traktować jak swoją służącą, a do tego nawet przeprosiła, czego w sumie nie oczekiwałam, ale zrobiło mi się bardzo miło. Jeśli chodzi natomiast o jej mamę, o której powiedziała mi jedynie kilka słów (bo sama dużo o niej nie wiedziała) – nie poruszyło mnie zdanie tej kobiety na temat moich ubrań. Każdy ma swój styl i powinien się tego trzymać, choć i tak uważam, że styl Ludmiły jest o wiele bardziej elegantszy. 
      Mimo wszystko, uważam, że każda osoba kulturalna nie powinna tak się zwracać do ludzi, których pierwszy raz widzi na oczy. Jestem zdania, że i tak ta kobieta jest bez serca, skoro zostawiła Ludmiłę samą z ojcem, jak ta miała kilka latek i nic nie pamięta.
     A jeśli chodzi o moje życie towarzyskie, to... Nie. W sumie to ja nie mam życia towarzyskiego.
     No nieważne. Na zajęciach tanecznych Gregorio dał nam zadanie w parach i jak na złość, dobrał mnie z Maxim. Maxim, rozumiecie? MAXIM! Bardzo fajnie, że w ogóle powiedziałam coś do niego więcej, niż zwykłe "cześć" na korytarzu (mam nadzieję, że wyczuliście tutaj ironię). 
     Gregorio bardzo lubi mnie wkurzać. Kiedyś, w podobnym zadaniu dobrał mnie z Braco, tym z Rosji (a może Ukrainy?). Braco wtedy niedawno trafił do Buenos Aires i musiałam rozmawiać z nim po rosyjsku, używając słownika na każdym kroku, jednak i tak na samym końcu, zanim znowu wrócił do swojej ojczyzny, nauczył się jednego zdania po hiszpańsku, specjalnie dla mnie, które brzmiało: "twój rosyjski jest fatalny". Mimo to, bardzo lubiłam Braco.
     Ale Maxi? Serio?! Kiedy Ludmiła miała jeszcze "swój charakter", nazywała go hipopotamowym raperem, czy coś w ten deseń. Maxiego jednak to nie zrażało. Kroczył przez Stud!o z dumną miną na twarzy.
     Mam nadzieję, że uda nam się nawiązać dobry kontakt.


https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgqkH1u9cfjx7xoBPgAAnRSl0b85qdXIG6RhnZsBo3afnMWpKKGpjgPiR_QexEMJ73aIh00Caej0J0B9FogjY55V63GyHlND-NScu7USAOGOJfNR0C_KHdOerPiird2NRoUPTOeiNSp6LM/s1600/loveandpeace012+copy+copy+copy+copy.png

Od autorki: Mój pierwszy wpis na blogu! Jej! Czuję się podekscytowana. No więc chciałabym wyjaśnić parę rzeczy moim czytelnikom (może jest ich niewielu, ale bardzo im dziękuję za czytanie). Po pierwsze: wszystkie rozdziały pokomentuję, zajrzę na blogi i odrobię wszystkie zaległości, potrzebuję tylko trochę czasu. Po drugie: wybaczcie mi za najnudniejszy i najkrótszy rozdział w historii tego bloga. Obiecuję, że się poprawię. :] Myślę, że to chyba tyle. Rozdział szósty, sądzę, że pojawi się jeszcze w tym tygodniu. Dziękuję za wszystkie wyświetlenia i komentarze! :]

3 komentarze:

  1. Diecesca?! Nie! :( Ja chcę Diecescę :'( Hernandez naprawdę mnie wkurzył. Biedna Fran.
    ,,Hipopotamowy raper" Haha :D
    Liczę tu na Naxi i Diecescę jak i na moją ulubioną Leonettę!
    No to życzę Ci weny a ten post wcale nie jest taki nudny! Pozdrawiam i czekam na 6! ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej, hej, hej! ♥
    Bosh, Naxi? Seriously? Ehh... Jak to nie będzie Diecesci? :c Nie mogę zobaczyć Dudu w Warszawie, a Ty na dodatek niszczysz najpiękniejszą prawdziwą parę w serialu (za późno na Fedecescę)! Jak możesz?! Violka mnie strasznie wkurza, zachowała się nie w porządku w stosunku do swojej przyjaciółki, ale przynajmniej przeprosiła, a jej Ludmiłowa intryga ujawniła jaki Diego jest naprawdę! Lepiej by teraz Fran wiedziała, niż by potem ją zranił. Ahgrh! Idę rozwalić Diecescę u siebie. Rozdział może i krótki ale liczy się jakoś, a jakoś baaaardzo dobra. ^^
    Kocham i życzę weny! ♥
    xx
    Vielet

    OdpowiedzUsuń