
Violetta
Zawiedziona, smutna, czy wściekła? Nie wiem, co wtedy czułam. Oczywiście tata natychmiastowo musiał ze mną porozmawiać, nie interesując się, czy mam jakieś plany, czy nie. A miałam! Chciałam porozmawiać z Leónem. Nawet umówiłam się z nim, że spotkam się z nim w Restó i porozmawiamy na temat tego, co powiedziała mi Ludmiła. To znaczy, nie ustaliliśmy tego, ale ja miałam takie plany. Być może León też chciał mi coś ważnego powiedzieć, ale oczywiście sprawa taty była ważniejsza od moich spraw. Chciał porozmawiać na temat tego, jak czuję się uczęszczając do Stud!a. Okej, mogło to trwać pięć, może dziesięć minut, ale nie godzinę! Tak, nasza "krótka" rozmowa, jak to zapowiedział tato, trwała ponad godzinę. Zadzwoniłam później do Leóna mówiąc mu, że niestety z naszej rozmowy nic nie wynikło, bo tata miał do mnie ważną sprawą. Oczywiście nie powiedziałam mu, jaka to była ważna sprawa, bo by mnie zwyczajnie wyśmiał, a tego bym nie przeżyła. Błagam, niech ktoś mi powie, dlaczego mnie musi trafiać zawsze taki pech?
Wyszłam dzisiaj wcześniej z domu do Stud!a, by móc porozmawiać z Leónem. Dobrze wiedziałam, że ten zawsze jest godzinę wcześniej przed zajęciami, by przećwiczyć swoje piosenki, których skład ciągle rośnie i rośnie. Jestem z niego bardzo dumna, bo ja jak na razie napisałam tylko jedną piosenkę i jeszcze jej nikomu nie pokazałam, bo boję się, że nie będzie zbyt dobra, bym mogła uczęszczać do Stud!a, ale to niedługo się skończy, bo Angie poprosiła o napisanie piosenki.
W Stud!u było naprawdę pusto. Nigdy nie przypuszczałam, że może tu być tak cicho, bo to miejsce zawsze tętni życiem, ale nie powinnam się dziwić, była wtedy siódma rano. Zaczęłam szukać Leóna, ale jakoś nie mogłam go znaleźć przez dłuższy czas. Na szczęście gdy usłyszałam dźwięk gitary i ten przepiękny, melodyjny głos mojego najlepszego przyjaciela, wiedziałam, gdzie go szukać. Weszłam do sali muzycznej, gdzie się znajdował. Wyobraziłam sobie, że jego włosy powiewają na wietrze, a jego oczy są bardziej błękitne niż zazwyczaj, ale... Ale to jedynie moja wyobraźnia, którą niestety nie mogę nic wskórać.
– Violetta – zaczął, gdy tylko zobaczył, że mu się przyglądam. Schował gitarę do futerału, po czym uśmiechnął się delikatnie, podszedł do mnie i ucałował mnie w policzek, co miał w zwyczaju robić, jeśli chodzi o moją osobę. Uśmiechnęłam się, oblewając się rumieńcami na twarzy bezwiednie. – Nie sądziłem, że przyjdziesz tu tak wcześnie.
– Nie udało nam się wczoraj porozmawiać, więc pomyślałam, że może teraz się uda – powiedziałam załamanym głosem, choć sama nie wiem, czemu taki był. Przecież byłam niezwykle szczęśliwa, że mogłam porozmawiać z Leónem na osobności. Uśmiechnęłam się lekko, chowając kosmyk niesfornych włosów za ucho.
– Rozumiem – powiedział najspokojniejszym tonem, jakim tylko mógł to powiedzieć. Gdy przypomniałam sobie tamtą rozmowę przez telefon, kiedy umówiłam się z Leónem w Restó, westchnęłam cicho. Brzmiałam wtedy, jakby to była sprawa, która nie może czekać dłużej. Jakby to była sprawa życia i śmierci, choć wcale tak nie było.
– Chciałam porozmawiać o Ludmile – rzekłam zgodnie z prawdą. León poprawił fryzurę, wzdychając przy tym głęboko.
– Nagadała ci coś o mnie, prawda? Błagam, Violetta, nie słuchaj jej. Ona nadal nie może pozbierać się po naszym rozstaniu i... – Nie mogłam słuchać tego, co León mówi o Ludmile. Być może jeszcze nie zdał sobie sprawy, że Ludmiła teraz jest zupełnie inną osobą. Może jeszcze nie zdążył poznać tej nowej Ludmiły, która z chęcią pomogłaby mu, gdyby tylko tego potrzebował.
– Przestań, proszę... Ludmiła powiedziała mi, że powinnam zapomnieć o Tomasie. – O rany, nie sądziłam, że opowiadanie tego, co powiedziała mi Ludmiła, będzie mnie kosztowało tyle wysiłku. Głos ponownie zaczął mi się łamać, a do tego brakowało mi tchu, ale musiałam przez to przebrnąć. Musiałam zakończyć tą chorą sytuację. – Powiedziała, że prawdziwą miłość mam tuż przed nosem, czyli ciebie. Ale...
– Ale co? – spytał trochę zdenerwowany, gdy już chwilę nie mogłam z siebie nic wydusić.
– Nie powiedziała tego, ale z kontekstu wynikało, że... Że... Chodzi po prostu o to, że ona chce zostać twoją przyjaciółką. I powinieneś dać jej szansę – wydukałam. Dobra, trochę go okłamałam, przyznam. Jeśli dobrze zrozumiałam, Ludmiła nie chciałaby, bym zraniła Leóna. Nie powiedziała tego wprost, ale widać było, że bardzo jej na nim zależy.
– Violu... – położył rękę na moim ramieniu, a ja wzdrygnęłam się lekko. – Ja znam Ludmiłę dłużej, niż ktokolwiek inny. I chciałem ci powiedzieć, żebyś jej nie słuchała. Ludmiła nigdy się nie zmieni. Zawsze będzie taka sama. Niektórzy się nie zmieniają...
Byłam naprawdę oszołomiona słowami Leóna. Czy to powiedział León – najbardziej optymistyczny (no dobra, nie licząc Francesci) człowiek, jakiego znam? Nie, to niemożliwe. Mimo wszystko ja wierzę, że Ludmiła się zmieniła, że zmieniła swoje oblicze.
– Czyli jeszcze nastawiasz Violettę przeciwko mnie? – Oboje usłyszeliśmy bardzo charakterystyczny głos, czyli głos Ludmiły. Odwróciłam się delikatnie, bo stałam tyłem do drzwi. Ludmiła widocznie nie usłyszała całej naszej rozmowy, tylko jej fragment, więc jej wybuch był w pełni uzasadniony. – Ja jej próbuję uświadomić, że ty ją kochasz, a Tomas ma ją totalnie gdzieś. Próbuję jej wpoić, że prawdziwą miłością jej życia jesteś ty, że bardzo ją kochasz, i że nie pozwolę, by cię skrzywdziła, a ty mówisz, żeby mnie nie słuchała, tak?
– Ludmiła, to nie tak... – Próbowałam załagodzić choć trochę sytuację, ale jak widać na marne.
– Przestań, Violetta... – przerwał mi León. – Ona chyba nigdy nie zrozumie, że nie ma prawa wtrącać się do naszej relacji i...
– Tym razem to ja ci przerwę, León – powiedziałam odważnie, zupełnie, jakbym to nie była ja. – Moje zdanie chyba też tu się liczy, bo to o mnie rozmawiacie. Rzeczywiście Ludmiła powiedziała mi, że bardzo mnie kochasz i powinnam to zauważyć, więc nie rozumiem, dlaczego powiedziałeś, że ona nigdy się nie zmieni.
– Bo ją znam, Violetta! – zaczął gestykulować dłońmi, przez co z chwili na chwilę coraz bardziej bałam się, co z tej "rozmowy" wyniknie. – Najpierw mówi jedno, a zaraz nas w coś wrobi i oboje będziemy cierpieli, zobaczysz.
– A ty się zmieniłeś, León. Zmieniłeś się nie do poznania. Myślałam, że mogę na ciebie liczyć, ale widocznie się myliłam. – W tym momencie Ludmiła wyszła z sali, a chwilę potem w jej ślad wszedł León mówiąc, że już z nią nie wytrzymuje, i jeżeli jestem po jej stronie, to w porządku. Westchnęłam cicho. Ta cała burza przeze mnie! Rozpętałam aferę między nimi. Miało być lepiej, a tylko pogorszyłam sprawę.
Wyszłam dzisiaj wcześniej z domu do Stud!a, by móc porozmawiać z Leónem. Dobrze wiedziałam, że ten zawsze jest godzinę wcześniej przed zajęciami, by przećwiczyć swoje piosenki, których skład ciągle rośnie i rośnie. Jestem z niego bardzo dumna, bo ja jak na razie napisałam tylko jedną piosenkę i jeszcze jej nikomu nie pokazałam, bo boję się, że nie będzie zbyt dobra, bym mogła uczęszczać do Stud!a, ale to niedługo się skończy, bo Angie poprosiła o napisanie piosenki.
W Stud!u było naprawdę pusto. Nigdy nie przypuszczałam, że może tu być tak cicho, bo to miejsce zawsze tętni życiem, ale nie powinnam się dziwić, była wtedy siódma rano. Zaczęłam szukać Leóna, ale jakoś nie mogłam go znaleźć przez dłuższy czas. Na szczęście gdy usłyszałam dźwięk gitary i ten przepiękny, melodyjny głos mojego najlepszego przyjaciela, wiedziałam, gdzie go szukać. Weszłam do sali muzycznej, gdzie się znajdował. Wyobraziłam sobie, że jego włosy powiewają na wietrze, a jego oczy są bardziej błękitne niż zazwyczaj, ale... Ale to jedynie moja wyobraźnia, którą niestety nie mogę nic wskórać.
– Violetta – zaczął, gdy tylko zobaczył, że mu się przyglądam. Schował gitarę do futerału, po czym uśmiechnął się delikatnie, podszedł do mnie i ucałował mnie w policzek, co miał w zwyczaju robić, jeśli chodzi o moją osobę. Uśmiechnęłam się, oblewając się rumieńcami na twarzy bezwiednie. – Nie sądziłem, że przyjdziesz tu tak wcześnie.
– Nie udało nam się wczoraj porozmawiać, więc pomyślałam, że może teraz się uda – powiedziałam załamanym głosem, choć sama nie wiem, czemu taki był. Przecież byłam niezwykle szczęśliwa, że mogłam porozmawiać z Leónem na osobności. Uśmiechnęłam się lekko, chowając kosmyk niesfornych włosów za ucho.
– Rozumiem – powiedział najspokojniejszym tonem, jakim tylko mógł to powiedzieć. Gdy przypomniałam sobie tamtą rozmowę przez telefon, kiedy umówiłam się z Leónem w Restó, westchnęłam cicho. Brzmiałam wtedy, jakby to była sprawa, która nie może czekać dłużej. Jakby to była sprawa życia i śmierci, choć wcale tak nie było.
– Chciałam porozmawiać o Ludmile – rzekłam zgodnie z prawdą. León poprawił fryzurę, wzdychając przy tym głęboko.
– Nagadała ci coś o mnie, prawda? Błagam, Violetta, nie słuchaj jej. Ona nadal nie może pozbierać się po naszym rozstaniu i... – Nie mogłam słuchać tego, co León mówi o Ludmile. Być może jeszcze nie zdał sobie sprawy, że Ludmiła teraz jest zupełnie inną osobą. Może jeszcze nie zdążył poznać tej nowej Ludmiły, która z chęcią pomogłaby mu, gdyby tylko tego potrzebował.
– Przestań, proszę... Ludmiła powiedziała mi, że powinnam zapomnieć o Tomasie. – O rany, nie sądziłam, że opowiadanie tego, co powiedziała mi Ludmiła, będzie mnie kosztowało tyle wysiłku. Głos ponownie zaczął mi się łamać, a do tego brakowało mi tchu, ale musiałam przez to przebrnąć. Musiałam zakończyć tą chorą sytuację. – Powiedziała, że prawdziwą miłość mam tuż przed nosem, czyli ciebie. Ale...
– Ale co? – spytał trochę zdenerwowany, gdy już chwilę nie mogłam z siebie nic wydusić.
– Nie powiedziała tego, ale z kontekstu wynikało, że... Że... Chodzi po prostu o to, że ona chce zostać twoją przyjaciółką. I powinieneś dać jej szansę – wydukałam. Dobra, trochę go okłamałam, przyznam. Jeśli dobrze zrozumiałam, Ludmiła nie chciałaby, bym zraniła Leóna. Nie powiedziała tego wprost, ale widać było, że bardzo jej na nim zależy.
– Violu... – położył rękę na moim ramieniu, a ja wzdrygnęłam się lekko. – Ja znam Ludmiłę dłużej, niż ktokolwiek inny. I chciałem ci powiedzieć, żebyś jej nie słuchała. Ludmiła nigdy się nie zmieni. Zawsze będzie taka sama. Niektórzy się nie zmieniają...
Byłam naprawdę oszołomiona słowami Leóna. Czy to powiedział León – najbardziej optymistyczny (no dobra, nie licząc Francesci) człowiek, jakiego znam? Nie, to niemożliwe. Mimo wszystko ja wierzę, że Ludmiła się zmieniła, że zmieniła swoje oblicze.
– Czyli jeszcze nastawiasz Violettę przeciwko mnie? – Oboje usłyszeliśmy bardzo charakterystyczny głos, czyli głos Ludmiły. Odwróciłam się delikatnie, bo stałam tyłem do drzwi. Ludmiła widocznie nie usłyszała całej naszej rozmowy, tylko jej fragment, więc jej wybuch był w pełni uzasadniony. – Ja jej próbuję uświadomić, że ty ją kochasz, a Tomas ma ją totalnie gdzieś. Próbuję jej wpoić, że prawdziwą miłością jej życia jesteś ty, że bardzo ją kochasz, i że nie pozwolę, by cię skrzywdziła, a ty mówisz, żeby mnie nie słuchała, tak?
– Ludmiła, to nie tak... – Próbowałam załagodzić choć trochę sytuację, ale jak widać na marne.
– Przestań, Violetta... – przerwał mi León. – Ona chyba nigdy nie zrozumie, że nie ma prawa wtrącać się do naszej relacji i...
– Tym razem to ja ci przerwę, León – powiedziałam odważnie, zupełnie, jakbym to nie była ja. – Moje zdanie chyba też tu się liczy, bo to o mnie rozmawiacie. Rzeczywiście Ludmiła powiedziała mi, że bardzo mnie kochasz i powinnam to zauważyć, więc nie rozumiem, dlaczego powiedziałeś, że ona nigdy się nie zmieni.
– Bo ją znam, Violetta! – zaczął gestykulować dłońmi, przez co z chwili na chwilę coraz bardziej bałam się, co z tej "rozmowy" wyniknie. – Najpierw mówi jedno, a zaraz nas w coś wrobi i oboje będziemy cierpieli, zobaczysz.
– A ty się zmieniłeś, León. Zmieniłeś się nie do poznania. Myślałam, że mogę na ciebie liczyć, ale widocznie się myliłam. – W tym momencie Ludmiła wyszła z sali, a chwilę potem w jej ślad wszedł León mówiąc, że już z nią nie wytrzymuje, i jeżeli jestem po jej stronie, to w porządku. Westchnęłam cicho. Ta cała burza przeze mnie! Rozpętałam aferę między nimi. Miało być lepiej, a tylko pogorszyłam sprawę.

Francesca
Wczorajszy wieczór był dla mnie niesamowitym przeżyciem, ale też bardzo krępującym. Poznałam dwójkę chłopaków – Marco i Diego. Są najlepszymi przyjaciółmi. Camila powiedziała mi w tajemnicy, że Marco jest we mnie na zabój zakochany, ale problem w tym... Problem w tym, że się zakochałam. Tak, zakochałam się, ale nie w nim... Jeszcze nikomu o tym nie mówiłam, ale przy najbliższej okazji mam zamiar o tym powiedzieć Violi i Cami. Rozmyślałam w nocy o Diego i nie mogłam o nim zapomnieć. A więc to się czuje, gdy ma się motylki w brzuchu! To wspaniałe uczucie, przysięgam.
Obawiam się tylko, że będzie z tym wszystkim problem. Marco się we mnie zakochał, a ja się zakochałam w jego najlepszym przyjacielu... W ogóle, sama nawet nie wiem, czy kiedykolwiek ich spotkam. Może to było jednorazowe przeżycie, niedługo o obojgu zapomnę i wszystko będzie, jak dawniej? Sama siebie oszukuję. Powinnam porozmawiać z dziewczynami i to natychmiast. Zadzwoniłam do Violetty i Camili, żebyśmy spotkały się przed moim domem. Camila się zgodziła, a Violetta powiedziała, że dzisiaj wcześniej poszła do Stud!a i że spotkamy się na miejscu. Spotkałam się więc tylko z rudowłosą.
– Ciacho z tego Marco, co? – zaczęła, gdy tylko się spotkałyśmy. Spuściłam głowę, wzdychając. – Co jest, nie spodobał ci się?
– Jest bardzo fajny, przysięgam! Ale... Spodobał mi się Diego – wyznałam szeptem. Camila wręcz upadła z wrażenia. Czy ja jestem aż tak nieprzewidywalna? Naprawdę?
– A więc o to chodzi... – Uśmiechnęła się lekko, gdy już stała na nogach bez obawy, że zaraz upadnie. – A powiedziałaś mu to?
Camila ma to w sobie, że czasami najpierw mówi, a potem myśli. Mimo wszystko ją lubiłam, ale czy nie mogłaby się zastanowić, zanim coś powie? No proszę, czy to jest takie trudne?
– Niby kiedy? – spytałam, ale czułam wtedy, że to pytanie zadaję sobie, a nie przyjaciółce. – Ostatnio widziałam go wtedy, kiedy przyszedł z Marco na naszą imprezę. Ale spokojnie, niedługo o nim zapomnę. To tylko przelotna znajomość.
–Nie byłabym tego taka pewna...
– Co? – Nie rozumiałam, o czym mówi Torres. Jak to, nie byłaby tego taka pewna? Coś jej mówił? Coś się stało? Co? O co chodzi w tym wszystkim?
– Będzie chodził do Stud!a... – szepnęła, a kiedy ja już miałam wybuchnąć, ta zaczęła kontynuować. – Prędzej czy później będziesz musiała z nim porozmawiać, ale najpierw porozmawiasz z Violettą. Powinna wiedzieć, nawet jeśli nic z tego nie wyjdzie.
– Nie, Cami, nie... – zaczęłam, ale gdy ta spojrzała się na mnie strasznym wzrokiem (tak go nazywam), westchnęłam cicho. – W porządku, zrobię to w Stud!u. Ale teraz chodź, bo się spóźnimy.
Camila po chwili zatriumfowała swoim uśmiechem. Zaśmiałam się cicho, po czym ruszyłyśmy szybszym krokiem w stronę szkoły, w której miałyśmy się znaleźć pięć minut później.
– Jest bardzo fajny, przysięgam! Ale... Spodobał mi się Diego – wyznałam szeptem. Camila wręcz upadła z wrażenia. Czy ja jestem aż tak nieprzewidywalna? Naprawdę?
– A więc o to chodzi... – Uśmiechnęła się lekko, gdy już stała na nogach bez obawy, że zaraz upadnie. – A powiedziałaś mu to?
Camila ma to w sobie, że czasami najpierw mówi, a potem myśli. Mimo wszystko ją lubiłam, ale czy nie mogłaby się zastanowić, zanim coś powie? No proszę, czy to jest takie trudne?
– Niby kiedy? – spytałam, ale czułam wtedy, że to pytanie zadaję sobie, a nie przyjaciółce. – Ostatnio widziałam go wtedy, kiedy przyszedł z Marco na naszą imprezę. Ale spokojnie, niedługo o nim zapomnę. To tylko przelotna znajomość.
–Nie byłabym tego taka pewna...
– Co? – Nie rozumiałam, o czym mówi Torres. Jak to, nie byłaby tego taka pewna? Coś jej mówił? Coś się stało? Co? O co chodzi w tym wszystkim?
– Będzie chodził do Stud!a... – szepnęła, a kiedy ja już miałam wybuchnąć, ta zaczęła kontynuować. – Prędzej czy później będziesz musiała z nim porozmawiać, ale najpierw porozmawiasz z Violettą. Powinna wiedzieć, nawet jeśli nic z tego nie wyjdzie.
– Nie, Cami, nie... – zaczęłam, ale gdy ta spojrzała się na mnie strasznym wzrokiem (tak go nazywam), westchnęłam cicho. – W porządku, zrobię to w Stud!u. Ale teraz chodź, bo się spóźnimy.
Camila po chwili zatriumfowała swoim uśmiechem. Zaśmiałam się cicho, po czym ruszyłyśmy szybszym krokiem w stronę szkoły, w której miałyśmy się znaleźć pięć minut później.

Violetta
Westchnęłam cicho, chowając swoją twarz w dłoniach. Od porannego incydentu zastanawiałam się, czy chciałabym być z człowiekiem, który jest taki okropny dla innych i nie akceptuje ich zmiany na lepsze? Myślałam, że to ten jedyny. Ludmiła też myślała, że León trochę inaczej zareaguje na jej słowa.
Na początku sądziłam, że kocham tylko i wyłącznie Tomasa, ale on aktualnie zniknął z mojego życia. W ogóle się mną nie zainteresował, a nie rozmawialiśmy od jakiegoś miesiąca. Później León, który na pozór był dla mnie taki kochany, ale teraz nawet w mojej obecności jest niemiły dla jego byłej dziewczyny. Czy ja muszę mieć takiego pecha, jeśli chodzi o chłopaków? Chciałabym znaleźć wreszcie tego jedynego, bo zrobiono mi już wystarczająco krzywdy.
Spojrzałam na Angie, która nagle weszła do sali, bądź weszła wcześniej, ale nie zauważyłam jej, przez moje ciągłe rozmyślenia. Była zaskoczona moją miną, więc podeszła do mnie i pogłaskała mnie po ramieniu.
– Coś się stało, Violetta? – zapytała, a ja westchnęłam.
– Wątpię, bym mogła o takich sprawach mówić mojej nauczycielce. – Wymusiłam uśmiech, choć wcale nie czułam się na tyle wspaniale, bym miała się uśmiechać. Angie w końcu wzruszyła ramionami i powiedziała, że zawsze tu będzie, jeśli będę potrzebowała jej wsparcia. Przyznam szczerze, że podparła mnie trochę na duchu, bo nie wiem dlaczego, ale po tych słowach poczułam, że jest ona kimś więcej niż zwykłą nauczycielką. Jest taka miła i uprzejma, że chciałabym spędzać z nią więcej czasu. Jej uśmiech ma na mnie dobry wpływ.
Do lekcji pozostało jeszcze pół godziny, ale kilka minut temu umówiłam się z dziewczynami, że spotkamy się w sali muzycznej, jednak ich tam nie było. Wstałam, by poszukać przyjaciółek, gdy nagle w całym Stud!u zgadło światło. Angie, która była jeszcze w sali śpiewu, podeszła do mnie.
– No nie... Nie ma prądu. Wiesz, Violetta, idź do domu, a jak wszystko wróci do normy, to do ciebie zadzwonię. Mam numer do twojego taty – powiedziała, po czym odeszła z uśmiechem na twarzy. Kiwnęłam głową i już miałam wychodzić w stronę wyjścia Stud!a, gdy tutaj zaczęły zbierać się różne osoby. Już miałam je poinformować, że wysiadł prąd, gdy nagle zobaczyłam Camilę i Francescę, a wszystko inne przestało mieć dla mnie znaczenie.
– Wreszcie jesteście! – Przytuliłam dziewczyny, po czym uśmiechnęłam się lekko, ale obie miały jakieś dziwne miny. Trochę przestraszone i... Po prostu dziwne. Jakby chciały mi o czymś powiedzieć, ale nie wiedziały jak, jednak nie zwróciłam początkowo na to uwagi. – W Stud!u wysiadł prąd, ale...
I w tym momencie nawet przyjaciółki przestały mieć dla mnie znaczenie. Po nieudanych "związkach" z Leónem i Tomasem miałam nadzieję na chociażby jakąś damsko-męską przyjaźń i właśnie wtedy znalazłam dobrego kandydata. Może na przyjaźń, może na coś więcej... Nie, Violetta! Małe kroczki. Tak, małe kroczki.
– Patrzcie jakie ciacho! – Wskazałam dłonią na chłopaka, rozglądającego się po Stud!u. Spojrzałam na niego, gdy w tym samym czasie Camila i Francesca zaczęły coś szeptać między sobą. Czy one coś przede mną ukrywają? – Idę do niego zagadać.
Uśmiechnęłam się lekko i zaczęłam iść w jego stronę, gdy nagle usłyszałam głos Francesci:
– Nie! – Byłam zdziwiona jej słowami, ale czekając na wytłumaczenie, ona zaczęła się drapać po głowie. – Wiem, że skoro lecisz do innego chłopaka, to znaczy, że pokłóciłaś się z Leónem, ale ja natomiast sądzę, że powinnaś do niego pójść i z nim porozmawiać.
– León to pomyłka, Fran. Pomyliłam się co do niego i naprawdę pragnę poznać kogoś nowego. Kogoś, kto się mną zainteresuje i będzie wobec mnie uczciwy. – Poprawiłam swoje włosy i nie zważając na żadne przeszkody, podeszłam do chłopaka.
– Jesteś tu nowy? – spytałam, a on kiwnął głową. – Mam na imię Violetta.
– Diego.
Już miałam coś odpowiedzieć, gdy usłyszałam z tyłu głos Francesci: "Viola nie wie, że Diego mi się podoba". I wtedy zrozumiałam, że mnie okłamała. Tak naprawdę nie chciała, bym porozmawiała z Diego, bo sama chciała go wziąć dla siebie. Miałam ją za przyjaciółkę, a teraz? Teraz chyba tylko Camila mogłaby mnie zrozumieć, porozmawiać ze mną na spokojnie. Wpadłam na plan, by zemścić się na Francesce.
Nie, chwila... To nie w moim stylu... "Ale przestań, Violetta, ona cię okłamała, bo chciała go dla siebie! I taką osobę nazywasz przyjaciółką? Powinnaś już dawno się na niej zemścić, w końcu to nie ona jest tu najważniejsza! Ty też tutaj jesteś i ty też masz uczucia" – mówiła mi moja podświadomość. Tak, skoro ona tak mówi, to tak jest.
Plan był taki: miałam zabrać Diego na spacer po Buenos Aires (wiem, że niedawno tu trafił: słyszę jego hiszpański akcent), a potem go pocałować i sprawić, że szybko zapomni o Francesce. Plan by się udał. Siedziałam z nim na ławce w parku i już miałam go pocałować (Diego nawet się nie sprzeciwiał!), gdy nagle zobaczyłam zapłakaną Francescę gdzieś za krzakami. Dopiero wtedy przypomniałam sobie, że to ona jako pierwsza się ze mną zaprzyjaźniła i pokochała mnie taką, jaka jestem. A ja? Ja doprowadziłam ją do płaczu.
W końcu uciekłam z tej głupiej ławki zostawiając tam oszołomionego Diego. Ale co z tego? Francesca uciekła i już nigdy się do mnie nie odezwie. I wcale się jej nie dziwię.
Zajmuję! :)
OdpowiedzUsuńAle się akcja potoczyła...
Biedna Fran, nie spodziewałam się, że Violetta może być taką żmiją :/ Jak już dawniej pisałam i tak liczę na Diecescę :3
Życzę Ci weny i pisz pisz, bo naprawdę jesteś w tym świetna ;)
Nie mogę doczekać się next'u ;)
Ekhem, dlaczego tu nie ma jeszcze mojego komentarza? Odpowiedź: bo jestem za leniwa, by wejść w tygodniu i przeczytać! Ale okey, teraz komentuję.
OdpowiedzUsuńPODKŁAD MUZYCZNY: https://www.youtube.com/watch?v=Az-EGZSVg58
Muszę zwrócić uwagę na ten wygląd. Jak to Dieletta?! Never ever in my life! Diecesca jest najlepsza, stawiam na nią w każdej sytuacji chyba, że wybieram pomiędzy Diegiem, a Fede, no to wiesz... Mam nadzieję, że nie zrobisz Dieletty, bo naprawdę nie wytrzymam psychicznie.
Violetta to żmija! I to niby Francesca jest złą przyjaciółką?! Znała go wcześniej! Violetta po prostu chciała kogoś poderwać, co za... debilka, powiem to. Powiedziałam. Jestem z siebie dumna. :P
Nie mogę się doczekać, jak to się potoczy! Oczekuję szybko nowych rozdziałów i zmień ten wygląd! :D
Pozdrawiam i życzę duuuużo weny. ;)
xx
Vielet