Capítulo 18



Violetta
     Gdy Francesca, León, Federico i Ludmiła wrócili z Hiszpanii, prawie całe Stud!o rzuciło się na nich oklaskami i gratulacjami. Wszyscy byli bardzo dumni z uczniów, którzy dosyć niedawno zaczęli uczęszczać do szkoły muzycznej, a już osiągnęli tak wielki sukces. Przyglądałam się całemu zajściu z tyłu, by nikt z tej czwórki nie odebrał źle mojego zachowania.
     – Cieszę się, że chociaż nie przynieśli Stud!o hańby – dodał swoje trzy grosze Gregorio, który jak zwykle miał wiele do powiedzenia w każdej sprawie. Nikogo jednak jego słowa nie zraziły, bo wszyscy nadal ściskali zwycięzców konkursu.
     Spojrzałam na Leóna i Diego przytulili się z tęsknoty. Zraniłam obu, a ciągle nie mogę sobie tego wybaczyć. Nie wiem, co mnie podkusiło, by to zrobić, ale musiałam być silna. Musiałam wręcz błagać, by moi najlepsi przyjaciele wreszcie mi wybaczyli, bo nie mogłam znieść tego, że są na mnie nadal źli. Tak bardzo było mi przykro...
     – León – zaczęłam, podchodząc do chłopaka, gdy Diego już poszedł, by złożyć gratulacje, tym razem Ludmile. León jednak nie reagował; traktował mnie, jakbym była niewidzialna. – Ja ci dałam szansę się wytłumaczyć, a teraz proszę, ty daj szansę mi – powiedziałam błagalnie, choć trochę się bałam, że to i tak nie zrobi na nim wrażenia. Na szczęście się myliłam.
     – Nie sądzę, by cokolwiek mogło usprawiedliwić twoje zachowanie, ale proszę, próbuj – powiedział ze spokojem w głosie León, a ja westchnęłam głośno. Zastanawiałam się, od czego mogę zacząć mówić, ale nie wpadłam na nic konkretnego.
     – Działałam pod wpływem chwili – wyznałam cicho. – Jakoś mi się powiedziało, że Diego jest przystojny, gdy Francesca nagle powiedziała, żebym do niego nie podchodziła, ale mimo to, zrobiłam to. Gdzieś w tyle usłyszałam, że Fran rozmawia z Camilą i mówi, że nie wiem, że ona zakochała się w Diego. Byłam zła na Francescę, że mi tego nie powiedziała wcześniej, i...
     – I chciałaś się na niej zemścić? – dokończył za mnie León, a ja pokiwałam głową. Brunet westchnął głęboko, poprawiając fryzurę. Wydawało mi się, że szukał odpowiedniego określenia, by ocenić sytuację. – W porządku, rozumiem cię. Pewnie też bym się wkurzył, gdyby ktoś nie powiedział mi prawdy... Jeśli przeprosisz Francescę, może będę w stanie ci wybaczyć. O nic więcej nie proszę.
     – Jasne, już zaraz poszukam Francesci! A, czy wtedy... Będziemy mogli...
     – Wrócić do siebie? – ponownie dokończył za mnie, a ja kiwnęłam delikatnie głową. Tak bardzo tego pragnęłam... – Chcę odpocząć od związków, wybacz.
     – Jasne – szepnęłam, prawie niesłyszalnie, gdy chłopak już odszedł. Potraktował mnie tak oschle. Czy zasłużyłam sobie na takie traktowanie?


https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgqkH1u9cfjx7xoBPgAAnRSl0b85qdXIG6RhnZsBo3afnMWpKKGpjgPiR_QexEMJ73aIh00Caej0J0B9FogjY55V63GyHlND-NScu7USAOGOJfNR0C_KHdOerPiird2NRoUPTOeiNSp6LM/s1600/loveandpeace012+copy+copy+copy+copy.png

León
     Mówiąc, że nie jestem gotowy na ponowny związek, nie sądziłem, że moje zdanie tak szybko się zmieni. Jeszcze tego samego dnia poznałem prześliczną dziewczynę, która prawie zabiła mnie swoim urokiem. Była zupełnie inna niż Violetta, Ludmiła, czy inne dziewczyny ze Stud!a. Osobiście sądzę, że to kwestia zainteresowań, ale możliwe, że się mylę.
     Podążając na tor motocrossu byłem święcie przekonany, że nie spotkam tam ani jednej dziewczyny, z czego byłem w pewnym sensie zadowolony. Miałem dość tej płci, nie wiem czemu, ale przynosiła mi same problemy. Moja pierwsza dziewczyna była okropna, moja druga dziewczyna okłamała wszystkich dookoła, a moja przyjaciółka ma wątpliwości co do mojej pasji. Błagam, i jak tu z takimi żyć?
     Przeszedłem przez czerwoną bramę, szukając jakiegoś motoru, gdy zobaczyłem, że jakaś brunetka, która miała na sobie dżinsowe ogrodniczki, a swoje długie włosy miała spięte w kucyk, ogląda innych zawodników, postanowiłem do niej podejść, choć sam nie wiem, co mnie do tego podkusiło.
     – Niech zgadnę, przyszłaś oglądać tu swojego brata? – zapytałem, a ta pokiwała przecząco głową, nawet na mnie nie spoglądając.
     – Skucha – odpowiedziała na tyle głośno, bym usłyszał jej odpowiedź. Postanowiłem więc strzelać dalej.
     – Chłopaka?
     – Nie – powiedziała, w dalszym ciągu na mnie nie patrząc. Dziwne. Zawsze, gdy ktoś do mnie mówił, patrzyłem na niego, a nie zachowywałem się, jakby mówił do mnie jakiś duch. No dobra, może oprócz dzisiejszego wydarzenia z Violettą, ale to się nie liczy.
     – A ty w ogóle masz chłopaka? – spytałem bezpośrednio, co w sumie nigdy nie było w moim stylu. Westchnęła głośno, po czym w końcu na mnie spojrzała.
     – A ty masz wyczucie? – zapytała z nutą ironii w głosie, co mnie rozbawiło, więc cicho się zaśmiałem.
     – Wyszło na spacer razem z twoim poczuciem humoru. – Wyszczerzyłem szeroko zęby, ale na dziewczynie nie zrobiło to wrażenia. Zachowywała się, jakbym był jakiś niewidzialny. W Stud!o niemal wszyscy mnie lubili, a tutaj... Można było powiedzieć, że czułem się trochę urażony. Brunetka nawet nie chciała poznać mojego imienia. – Dobra, przepraszam. Zacznijmy od początku... Jestem León.
     Podałem dziewczynie rękę, a ta niechętnie ją uściskała, brudząc niestety ją czymś czarnym. 
     – Wybacz, to od motorów. Lara – powiedziała, a na jej twarzy zauważyłem niewielki, ale delikatny uśmiech. Chwila, chwila... Czy ja się przesłyszałem, czy powiedziała, że to od motorów? Skąd motory? Więc nie przyszła tu oglądać niczyich popisów? O co tu w ogóle chodzi?
     – Jak to od motorów?
     – Jestem mechanikiem – odpowiedziała na moje pytanie dość spokojnie. Mechanik? Dziewczyna mechanikiem? No cóż, źle ją oceniłem.



https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgqkH1u9cfjx7xoBPgAAnRSl0b85qdXIG6RhnZsBo3afnMWpKKGpjgPiR_QexEMJ73aIh00Caej0J0B9FogjY55V63GyHlND-NScu7USAOGOJfNR0C_KHdOerPiird2NRoUPTOeiNSp6LM/s1600/loveandpeace012+copy+copy+copy+copy.png


Ludmiła
     Spojrzałam przed siebie, zastanawiając się nad prawdziwym sensem życia. Po co tak właściwie się urodziłam? Skoro matka mnie nigdy nie chciała, to może byłam zwykłą, niewinną wpadką? Z drugiej strony, tata zawsze okazywał mi swoją miłość i nigdy nie mogłam narzekać na brak mamy, ale gdy wyjechał w tą delegację, a ja na krótki czas zamieszkałam u Priscilli, mojej matki, zaczęłam się zastanawiać nad tym wszystkim. Dlaczego mnie tak traktowała? Czy kiedykolwiek przez moje narodziny, spotkało ją coś przykrego?
     Usiadłam na ławce w parku, patrząc na moje zimne dłonie. Zawsze miałam tendencję do bycia zimną w stosunku do innych, ale nigdy nie sądziłam, że aż tak dosłownie. Po chwili schowałam moją twarz w dłoniach, nadal zastanawiając się, czy moje życie ma sens, ale do głowy nie przychodziła mi żadna, racjonalna odpowiedź. A może jestem dla kogoś ważna? Może komuś (oprócz taty), na tym wielkim świecie, na mnie zależy?
     Westchnęłam głośno, gdy nagle usłyszałam pierwsze słowa piosenki Violetty po włosku, zatytułowanej "Ti Credo". Podeszłam do miejsca, skąd wydobywał się dźwięk. I nagle zobaczyłam jego... Ubranego w granatową marynarkę, z tłumu ludzi, spoglądającego właśnie na mnie. Na Ludmiłę Ferro, która skrzywdziła tyle ludzi.
     Gdy mnie przytulasz, nie boję się już ciebie kochać, naprawdę! śpiewał z taką delikatnością w głosie, że sama kołysałam się w rytm piosenki; nie umiałam się inaczej zachować. Bardzo lubiłam Federico za to, że opiekował się mną zupełnie tak, jakbyśmy byli rodzeństwem. Ceniłam go za to, ale... Zdawałam sobie sprawę, że dopiero gdy słyszałam jego głos wiedziałam, że to właśnie ten. Ten, z którym chcę spędzić resztę życia.



https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgqkH1u9cfjx7xoBPgAAnRSl0b85qdXIG6RhnZsBo3afnMWpKKGpjgPiR_QexEMJ73aIh00Caej0J0B9FogjY55V63GyHlND-NScu7USAOGOJfNR0C_KHdOerPiird2NRoUPTOeiNSp6LM/s1600/loveandpeace012+copy+copy+copy+copy.png

Camila
     Wygrana w konkursie na gwiazdę U-Mixu dała mi wiele możliwości. Stałam się naprawdę, można powiedzieć, że sławna. Przechodziłam chodnikiem koło mojego domu, gdy zaczepiła mnie grupa moich fanów. Tak, mam fanów! To jest serio coś niesamowitego. Od dziecka marzyłam o śpiewaniu dla innych, o rozdawaniu autografów... A teraz mogę to robić! Nigdy nie sądziłam, że moje marzenia kiedyś się spełnią.
     Marotti zdenerwowany powiedział, że mam spotkać się z nim w siedzibie U-Mixu. Sam nie wyjaśnił o co chodzi, ale spokojna, jak nigdy (jestem zwykle lekko nerwowa), podążyłam na umówione miejsce. Mężczyzna stał tam, tym razem z delikatnym uśmiechem, co trochę podniosło mnie na duchu.
     – Camila, przedstawiam ci Rock Bones!

2 komentarze:

  1. Witam, witam! :)

    Lajon, ręce mi przy nim opadają, naprawdę. Nadaje na Violettę ma do niej żal o to, jak się zachowała, że skrzywdziła Fran, a jego aktualne zachowanie woła o pomstę do nieba. Nie rozumiem, jego zachowania, naprawdę. Jest zmienny jak pogoda. Mówi Fioli, że chce odpocząć od związków, a wystarczy jeden nowy wróbelek i Leon zmienia zdanie.Ciekawe czemu Leon tak naprawdę zainteresował się Larą. Naprawdę mu wpadła w oko, czy może na silę chce zapomnieć o Violi? Jakie są prawdzie powody Verdasa? Tego nie wie nikt. Zobaczymy, co będzie dalej.
    Camila gwiazdą? Bardzo sie cieszę, że się u Ciebie w takiej roli. Ruda to jedna z moich ulubionych postaci i ciesze się, że ją bardziej doceniłaś, że ktoś inny jest gwiazdą, a nie tylko Viola. Mam tylko nadzieję, że Rudej palma nie odbije i nie stanie się taka jak kiedyś Lu. Rock Bones? Czyżby Semi? <3 *.*

    Nie pozostaje mi nic innego, jak czekać na kolejny rozdział :)
    Pozdrawiam Cieplutko <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny rozdzial! Dawaj szybko nastepny<3
    Czyzby miala powstac leonara? To bylby ciekawy zwrot akcji:D
    Lu w koncu przyznala sie do swoich uczuc. Niech zawalczy o Fede i pokaze ze jej zalezy<3
    Sorki za brak polskich znakow ale pisze szybko na tablecie:*
    ~Czytelniczka

    OdpowiedzUsuń