
Violetta
Ostatnimi czasy popełniłam wiele błędów: pokłóciłam się z tatą o błahostkę, oskarżyłam Francescę o kłamstwa, a do tego odrzuciłam propozycję Leóna, co do pomocy w odnalezieniu mojej rodziny. Jestem w Buenos Aires dopiero od miesiąca i to cud (naprawdę wielki!), że już znalazłam tylu przyjaciół, jakimi są Francesca, Maxi, Camila, León i Tomas, ale ciągle zachowuję się jak małe dziecko, choć mam już prawie siedemnaście lat. To oczywiste, że bardzo chciałabym poznać swoją rodzinę: babcię, ciocię lub kogoś jeszcze... Ale boję się, że się zawiodę, gdy ich nie znajdę, a to bolałoby mnie bardziej niż ich brak.
Do tego mam wrażenie, że León się we mnie zakochuje. Kilka dni temu próbował mnie pocałować, jednak ja udałam, że muszę iść. Nie mogłam tego zrobić! León jest dla mnie tylko przyjacielem, przynajmniej na razie. I jeśli miałabym być szczera, to wolałabym, gdyby Tomas zdecydował się na taki krok. Znam go trochę dłużej i pod wieloma względami jest mi bliższy. Ja nie ma przy sobie mamy, a on taty. Wiem, że to niezupełnie to samo, bo jego tata tylko wyjechał, ale i tak wiem, że Tomas tęskni za nim tak bardzo mocno, jak ja za mamą.
O rany, chyba zakochałam się w Tomasie! W sumie to sama nie wiem, czy się zakochałam, bo nigdy nie byłam zakochana i nie mam pojęcia, jakie to uczucie. Ale jak na niego patrzę, nogi robią mi się jak z waty, a sama nie potrafię spleść jednego, krótkiego zdania. Dlaczego to wszystko musi być takie trudne? Dlaczego nie mogłam zakochać się w Leónie? Wtedy przynajmniej ktoś odwzajemniłby moje uczucia, a Tomas... Powoli zdawałam sobie sprawę, że zapewne dla niego byłam tylko zwykłą przyjaciółką, taką jak Francesca, czy Ludmiła.
"Powinnaś z nim szczerze porozmawiać" – podsunęła mi podświadomość, a ja postanowiłam jej posłuchać. Tak, powinnam być szczera w stosunku do Tomasa, bo nie potrafię już udawać, że między nami jest tylko przyjaźń. A co jak mnie odrzuci? "To wtedy będziesz się martwiła" – powiedział ponownie głos w mojej głowie, a ja westchnęłam cicho. Zeszłam na dół ze swojego pokoju. Tata na szczęście był w swoim gabinecie wraz z Ramallo, więc nie musiałam się tłumaczyć z wyjścia. Podbiegłam szybko, ale bardzo cicho, do drzwi i wyszłam, kierując się do Restó, gdzie pracował Tomas.

Camila
Cieszę się, że mma taką wspaniałą przyjaciółkę – Francescę. Sama nie wiem, co bym bez niej zrobiła. Pewnie... Pewnie bym nie poderwała Brodueya. Tak, poderwałam chłopaka o imieniu Broduey! Broduey jest z Brazylii i jest naprawdę, naprawdę przystojny. Wciąż się dziwię, że zdając sobie sprawę z mojego temperamentu, zgodził się na dzisiejsze spotkanie w Restó. Nie mogłam się doczekać! Fran mi poradziła, żebym ubrała jakąś ładną sukienkę i obcasy, bo to na nie lecą faceci, ale dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że nie mam obcasów. Trzeba przyznać, że praktycznie od zawsze byłam kimś w stylu hipiski, więc nie mam ani sukienek, ani butów na obcasie. Mam tylko jedną, dżinsową spódnicę, ale chyba nie o to chodziło Francesce. No cóż, Brodueyowi będzie musiał podpasować mój styl.
– Camila, Camila! Cami, otwórz! – usłyszałam wołanie Francesci zza drzwi. Szybko wybiegłam ze swojego pokoju, by otworzyć przyjaciółce. – No, wreszcie. Dopiero teraz pojęłam, że ty pewnie nie masz żadnej sukienki, więc przyniosłam ci moją. Sprawdź, czy na ciebie pasuje.
Francesca wyjęła ze swojej torby błękitną sukienkę bez żadnych dodatków, tylko z jednym diamentem w rogu, co mi bardzo pasowało. Podeszłam do lustra i biorąc sukienkę w ręce, "przymierzyłam" ją na siebie.
– Pasuje idealnie! Idę ją założyć. Dziękuję, Fran! Jesteś wspaniałą przyjaciółką! – musnęłam Włoszkę w policzek, po czym pobiegła do swojego pokoju przymierzyć sukienkę, ale już tak na serio. Pasowała jak ulał. Teraz już tylko pragnęła jednego: by spodobała się Brodueyowi. – I jak? – spytałam po kilkunastu minutach, wyłaniając się z pokoju. Cauviglia zakryła usta ze zdziwienia.
– Cami... Wyglądasz olśniewająco. Broduey zemdleje na twój widok!
– Dziękuję, Francesca, ale... Wolę, żeby nie mdlał. Chciałabym chwilę z nim porozmawiać – zachichotałam cicho, po czym jeszcze raz przejrzałam się w lustrze.

Ludmiła
Miałam wrażenie, że już się nie pozbieram. Odkąd straciłam Leóna, chyba straciłam wszystko. A może to dobrze? Pewnie tak, bo powoli zaczynam rozumieć, jaka byłam okropna dla swojego otoczenia. Dla Leóna, dla Naty, dla Violetty... Skoro León wybrał ją, zamiast mnie, to wierzę, że dokonał odpowiedniego wyboru. Boję się tylko, że będzie musiał cierpieć jeszcze bardziej, niż będąc ze mną. Widziałam, jak Violetta patrzyła się na Tomasa i mam wrażenie, że się w nim zakochała. Ale to pogmatwane! León zakochał się w Violetcie, a Violetta zakochała się w Tomasie, a Tomas... On nie zakochał się w nikim. Muszę przemówić do rozumu Castillo. Nie, że jej pomagam, oczywiście, że nie! Chcę jej po prostu uświadomić, że ktoś się w niej zakochał.
Miałam wrażenie, że już się nie pozbieram. Odkąd straciłam Leóna, chyba straciłam wszystko. A może to dobrze? Pewnie tak, bo powoli zaczynam rozumieć, jaka byłam okropna dla swojego otoczenia. Dla Leóna, dla Naty, dla Violetty... Skoro León wybrał ją, zamiast mnie, to wierzę, że dokonał odpowiedniego wyboru. Boję się tylko, że będzie musiał cierpieć jeszcze bardziej, niż będąc ze mną. Widziałam, jak Violetta patrzyła się na Tomasa i mam wrażenie, że się w nim zakochała. Ale to pogmatwane! León zakochał się w Violetcie, a Violetta zakochała się w Tomasie, a Tomas... On nie zakochał się w nikim. Muszę przemówić do rozumu Castillo. Nie, że jej pomagam, oczywiście, że nie! Chcę jej po prostu uświadomić, że ktoś się w niej zakochał.
Byłam pewna, że Violetta będzie w Restó Barze (lub Restó Bandzie – Luca jeszcze pracuje nad nazwą), bo skoro nie było jej w Stud!u, a pokłóciła się ze swoim tatą, co słyszałam, bo podsłuchałam jej rozmowę z Camilą, to musiała być w barze. Odłożyłam gitarę, którą trzymałam w dłoniach, na swoje miejsce, po czym wyszłam ze Stud!a i powędrowałam w stronę Restó.
– Violetta! – krzyknęłam od razu, gdy ją zobaczyła siedzącą przy jednym ze stolików. Postanowiłam się do niej dosiąść. – Musimy chwilę porozmawiać.
Violetta wyglądała na bardzo zdziwioną moją obecnością w Restó. Cóż, trzeba przyznać, że nie bywałam tam za często, jednak to była okazja, której nie mogłam przegapić. León się w niej zakochał, a ja nie mogłam pozwolić, by ta zraniła jego uczucia przez Tomasa. Nadal kocha Leóna i nie chcę, by został skrzywdzony, do tego nieświadomie.

Violetta
– Zamawiacie coś, drogie panie? – Podeszła do nas Francesca roześmiana, która chwilę temu przyszła tutaj z Camilą, jednak gdy spojrzała na nas, od razu zmieniła wyraz twarzy. – A, to wy... Zdecydujcie się szybko.
Czułam niezręczną atmosferę. Było mi bardzo przykro, że Francesca miała taki humor, ale zdawałam sobie sprawę, że to między innymi przeze mnie. Nagadałam jej głupot, że mnie okłamała, choć to ja byłam niedoinformowana w tej sprawie i zrzuciłam wszystko na nią. Było mi wstyd. Chciałam zapaść się pod ziemię.
– Nic nie zamawiamy. Przyszłyśmy tylko porozmawiać – powiedziałam uśmiechnięta, a Ludmiła spojrzała na mnie tak, jakby była zdziwiona, że się zgodziłam na jej propozycję. – Nie, zaczekaj... – odparłam, gdy Francesca miała już odejść. – Chciałam cię przeprosić. Zachowałam się nagannie i naprawdę nie powinnam, po prostu... Nigdy nie miałam takiej przyjaciółki, jak ty. Nie mam doświadczenia w przyjaźniach, czy jak to tam się nazywa. Bardzo cię polubiłam, Fran, i jesteś tutaj mi najbliższą osobą. Jest jeszcze Cami, no ale... Sama wiesz... Ona żyje we własnym świecie – zaśmiałam się przez łzy, które nagle napłynęły mi do oczu. – Lubię także Ludmiłę, ale... Raczej ona tego nie odwzajemnia – spojrzałam na siedzącą blondynkę, która była zdziwiona wymienieniem swojego imienia w mojej wypowiedzi. – Jesteś mi najbliższa. Masz wspaniałe poczucie humoru i nie chcę, żebyś smuciła się z mojego powodu.
Podeszłam do niej i oczekiwałam, aż coś powie. Łzy leciały z moich oczu strumieniami, aż w końcu Francesca też się popłakała.
– Oj, Violu... – uśmiechnęła się lekko, po czym przytuliła mnie delikatnie. – To ja przepraszam, nie powinnam się na ciebie obrażać. Jesteś wspaniałą przyjaciółką. Dobra... To wy sobie tu rozmawiajcie, a ja pójdę pooglądać randkę Camili i Brodueya, tego przystojniaka.
Francesca zachichotała wskazując na ciemnoskórego chłopaka siedzącego przy tym samym stoliku, co rudowłosa dziewczyna, po czym odeszła. Usiadłam ponownie na przeciwko Ludmiły.
– Więc o czym chciałaś porozmawiać? – spytałam, zerkając jej w oczy z lekką obawą. "Violetta, przecież ona ci nie odgryzie ręki!" – krzyczała moja podświadomość, a ja westchnęła cicho.
– Zmieniłam się... Sama nie wiem od czego zacząć.
– Najlepiej od początku – uśmiechnęłam się delikatnie, kładąc swoje dłonie na jej. Widać było, że była zdezorientowana moim zachowaniem.
– Zanim przyszłaś do Stud!a, byłam w związku z Leónem. Gdy zaczęłaś chodzić z nami na zajęcia, już pierwszego dnia, nagle ni stąd, ni zowąd León ze mną zerwał. Wiedziałam, że to ma coś wspólnego z tobą. Rozumiesz... Taka kobieca intuicja. Potem widziałam, jak idzie w twoją stronę, ale ty biegniesz za spieszącym się Tomasem. I wtedy zdałam sobie sprawę, na czym polega ta cała sytuacja – odetchnęła głośno, ale ja nadal nie rozumiała, do czego zmierza.
– Powiesz mi, na czym polega? – spytałam po chwili.
– To ty nie wiesz? – zapytała Ludmiła zdezorientowana, a ja pokiwałam przecząco głową. Westchnęła. – Powiem krótko: León zerwał ze mną, bo zakochał się w tobie, a ty zakochałaś się w Tomasie. A León... León lata za tobą jak ostatni idiota, mając nadzieję, że któregoś dnia podejdziesz do niego, powiesz mu "León, jesteś człowiekiem, którego szukałam całe życie" i pocałujesz go, a później będziecie żyli długo i szczęśliwie. León lata za tobą, a ty latasz za Tomasem, która ma wszystko totalnie gdzieś. Ty chyba nie zdajesz sobie sprawy, że prawdziwą miłość masz tuż przed nosem. Tomas cię nie kocha – powiedziała prosto z mostu, co bardzo mnie zabolało. Starałam się tego nie okazywać, ale nie za bardzo mi się to udawało. – Ma więcej spraw do załatwienia, niż sobie wyobrażasz. Kiedyś się z nim przyjaźniłam. Ma tatę w Hiszpanii, musi harować jak jakiś wół na rodzinę... On nie ma czasu na miłość. Nawet na przyjaźń... To dlatego się już nie przyjaźnimy. A León? Pomyśl o tym. Wiem, że przyszłaś do Tomasa, ale zanim wyznasz mu miłość zastanów się, czy warto. Nie znasz go długo.
I odeszła. Czuję, że Ludmiła się zmieniła, a jej słowa dały mi do myślenia. Może ja kocham Leóna?
Hei! ♥
OdpowiedzUsuńNie będę zajmować, bo to będzie głupie. Hura, hura, hura! Karolinka założyła bloga! ^^ Ale się cieszę! Ogółem to czuję się zaszczycona, gdyż mogłam przeczytać rozdział parę minut przed dodaniem. Tak, tak, to ja, ta, co ma więcej przywilejów od innych. Sorry bardzo. Okey, okey! Już jestem miła! Przechodząc do konkretów to myślę właśnie to, co napisałam Ci na GG. W skrócie... Uwielbiam Twój styl, jest taki lekki i złożony - wszystko się klei. Mój ulubiony wątek to moment, gdy Camila opisywała Francescę, a ta dała jej sukienkę - to takie słodkie! Kocham momenty o przyjaźni! Oby ich więcej! Tomas czy Leon? Maxi! *śmiech* No, no, żeby Tomasetta i Bromi? Nie spodziewałam się tego po Tobie, Karolino! W Twoim sposobie pisania jest fajne to, iż zawsze czytam Twoje dzieła z zaciekawieniem, jak dobrą książkę... Albo po prostu więcej kumam - czytam ze zrozumieniem. Dobra Ludmiła? Szczerze, to nigdy nie lubiłam ani jej, ani Fedemiły, chociaż w V3 Ludmiła przy Federico jest naprawdę urocza i wydaje mi się, że dopiero przy nim pokazuje swoje prawdziwe ja. No nic, pozostaje mi życzyć Ci powodzenia na nowym blogu, dużo weny i pożądanego odpoczynku w ferie. :) Nie mogę się doczekać następnego posta!
xx
Vailet
Jezu, kobieto, świetnie piszesz! Uwielbiam Ludmiłę w twoim opowiadaniu! :)
OdpowiedzUsuńCoś mi się wydaję, że pokombinujesz jeszcze z tym Tomasem ;) No nic, życzę Ci weny :) Bardzo się cieszę że wpadłam na tego bloga i zapraszam Cię do siebie! ;)
mi-amor-es-tu.blogspot.com
Pozdrawiam i nie mogę doczekać się następnego rozdziału! :)
Miejsce, wrócę ;*
OdpowiedzUsuń